czwartek, 3 maja 2012

#5 "I'll take u to another world"


Usiadłam naprzeciw Niall'a i podałam mu zimny okład. Uśmiechnął się do mnie ciepło. Lubiłam go, bardzo. Był sympatyczny, uroczy, nieśmiały no i wesoły. Nie wiedziałam, że w tak krótkim czasie można tak dobrze poznać człowieka. Ale może to ze wzlędu na sytuację? Chłopak osłabiony nocną tragedią, nie miał siły, żeby na przykład ukryć swoje emocje. Kto wie?
Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam mu w oczy. Za każdym razem, gdy to robiłam jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Niebieskie, niebieskie jak ocean tęczówki były cudownie przerażające. To wszystko było tak wyjątkowe i niespotykane, że mój umysł odmawiał posłuszeństwa.
-Jass?- Z ruchu warg blondyna odczytałam moje imię.
-Przepraszam- otrząsnęłam się- Mówiłeś coś?
-Owszem- wykrzywił swoje delikatnie różowe usta w sarkastyczny uśmiech- Pytałem, jak się czujesz.
Zarumieniłam się. Byłam tak zaabsorbowana jego widokiem,  że nawet nie zwróciłam uwagi na to, co do mnie mówi. No ale czy to moja wina? Kto tu przykuwał czyją uwagę?
Skinęłam głową.
-Wszystko dobrze. Jestem trochę zmęczona i wciąż nie mogę pozbyć się z pamięci tego, jak on...cię postrzelił- wydukałam- Myślałam, że nie żyjesz.
-Zapomnij o tym. To było i nie wróci, przynajmniej będziemy mieli, co wspominać.
-Będziemy...
Uśmiechnęłam się słabo. Z pewnością, lecz nie będą to miłe wspomnienia.
-Dlaczego?- blondyn momentalnie posmutniał.
Osz Jasmine! Czy ty powiedziałaś to na głos?
-Dla mnie będą to jak najbardziej miłe wspomnienia. Dzięki temu poznałem ciebie i Harry'ego- kontynuował.
Zrobiło mi się głupio. Powinnam zacząć się kontrolować. Sprawiłam chłopakowi przykrość, chociaż wcale nie chciałam. Tyle że...od kiedy to mnie przejmują uczucia innych? Jezu, co ja w ogóle robię? Moje myśli ciągle krążą w okół chłopaka, którego przecież NIE znam.
Nie, to nieprawda, że człowieka można poznać w tak krótkim czasie. Wcale go nie znam i nie mam zamiaru poznać. Mam przyjaciół w Londynie i oni mi wystarczą. Po co mi kolejni? Zdecydowanie ich nie potrzebuję.
-Ta- mruknęłam- Czysty przypadek- rzuciłam w kierunku mojego towarzysza, który wbił we mnie swoje zszokowane ślepia. Wyłącz swoje uczucia, powtarzałam sobie w myślach. Wyłącz swoje uczucia.
-A teraz wybacz, ale idę do pokoju. W tej chwili jedyne, na co mam ochotę to sen! Tylko i wyłącznie- dodałam i zostawiłam zranionego i smutnego blondyna samego w hotelowym holu. Nie czekałam na windę, udałam się prosto na schody. Zapomnij, zapomnij, mówiłam wciąż do siebie. Nie zrobiłaś nic złego. Po prostu pokazałaś mu prawdziwą siebie, a właśnie to zawsze powtarzała ci mama, prawda? "Bez względu na sytuację, zawsze pozostań sobą." Mamy przecież trzeba słuchać.
Rozdrażniona weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami, nie zwracając uwagi na mojego śpiącego, skacowanego tatusia. Rzuciłam się na łóżko i nakryłam głowę poduszką. Co ja robię do cholery? Kogo ja udaję? Co ja sobie wyobrażam? Przecież tak wcale nie będzie lepiej. Ze łzami w oczach odłożyłam poduszkę na bok i uniosłam się na łokciu. Przed moimi zamglonymi oczami znalazło się zdjęcie, które zawsze znajdowało się na szafce nocnej przy moim łóżku. Zawsze, niezależnie od tego, gdzie bym nie pojechała. Patrzyłam na wysokiego, ciemnego bruneta, który obejmował dziesięcioletnią Jasmine, robiącą głupią minę. Spoglądał na nią z góry i śmiał się. Śmiał się szczerze z jej wygłupów. Z moich wygłupów.
Przypomniałam sobie rysy jego twarzy, każdy szczegół. Orzechowe oczy, identyczne jak moje. Kaszmirowe usta, identyczne jak moje. Zmarszczki na czole, identyczne jak moje. I nawet te słodkie dołeczki, identyczne jak moje. Jedynie nasze włosy miały inny kolor. To było to, co nas różniło. Tęskniłam, tak cholernie tęskniłam...
-Psst...
Rozejrzałam się po pokoju. Wydawało mi się, że słyszałam jakiś szmer.
-Psst, Jass- Nie, nie przesłyszałam się. Dźwięk dobiegał z tarasu. Podniosłam się ciężko z łóżka i ubierając bluzę, wyszłam na zewnątrz. Na balkonie, a w zasadzie na poręczy balkonu obok mnie, siedział Harry i wymachiwał swoimi dolnymi kończynami, jak niedorobiony przedszkolak, co wywołało u mnie śmiech.
-Wskakuj- poklepał barierkę mojego balkonu.
Pokręciłam głową.
-Z moimi zdolnościami, zlecę.
-Nie marudź- przewrócił oczami.
Niezbyt zgrabnie wgramoliłam się i usiadłam obok niego. Lokaty podał mi do ręki piwo. Spojrzałam na niego pytająco, ale on tylko wskazał swój pokój, gdzie jak sądziłam również, podobnie jak u mnie, leczył sobie kaca jego skacowany tata. Co to za problem w takim razie podkraść mu dwie butelki. Wzięłam od niego otwieracz w kształcie TELETUBISIA? Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
-Uspokój się- syknął, sam z trudem powstrzymując się od śmiechu- Dostałem w prezencie.
-Ok- wydukałam- Przypomnij mi jak będziemy w mieście, ja ci zafunduję coś lepszego.
Pokręcił głową z uśmiechem na twarzy i pociągnął łyk z butelki.
-Co z Niall'em?- spytał, a moja mina momentalnie zrzedła.
-Nie wiem.
-Pożegnaliście się?
-Co?
-Wyjechał już przecież.
-Co?
-Ogłuchłaś? Wyjechał do Irlandii.
No to ładnie. Nawet się z nim nie pożegnałam. Chociaż to głupie "cześć". Nie zaszkodziłoby, prawda? Ale mógł przyjść, powiedzieć, że wyjeżdża. Ja nie wiedziałam, to nie moja wina. Gdyby mu zależało, to by przyszedł.
-Coś się stało?- zerknął na mnie Harry.
-Małe spięcie. Możemy zmienić temat?
Przytaknął.
-Tylko jeszcze jedno. Prosił, żeby cię pozdrowić.
Uśmiechnęłam się w duchu. Może nie zawalił tego tak do końca. Tyle że już się raczej nie spotkamy. Najwidoczniej...tak miało być.
-Hej- chłopak ujął mnie pod brodę- Płakałaś?
Zaprzeczyłam. Nie chciałam, by znał prawdę.
-Nie oszukasz mnie.
Westchnęłam. Dlaczego on musi wszystko wiedzieć? Nie możliwe, żebym aż tak źle wyglądała, w końcu uroniłam tylko kilka łez.
-Co się stało?
Wiedziałam, że muszę mu to powiedzieć. Zasługiwał na to, zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Kiedy w głowie zaczęłam sobie wszystko układać, nie wytrzymałam. Zeskoczyłam z barierki i osunęłam się po ścianie. Moja głowa mimowolnie powędrowała do kolan, przez co moje spodnie stawały się mokre. Pociągałam nosem, jak dziecko pierwszego dnia przedszkola. Nie potrafiłam się opanować, tylko chlipałam i chlipałam.
-Jass- szepnął Harry i już po chwili siedział obok i obejmował mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego i pozwoliłam, by moje łzy moczyły po kolei wszystko, co napotkają. On tylko głaskał mnie po plecach i co chwilę szeptał, żebym się uspokoiła, że wszystko jest dobrze i że on jest obok. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Nie chciałam spojrzeć teraz w lustro, ale wiedziałam, że dla niego nie liczy się to, jak wyglądam.
-Dziękuję, że jesteś- chlipnęłam.
-Zawsze będę- pogładził moje włosy.
Uśmiechnęłam się przez łzy i przetarłam twarz.
-Chciałeś wiedzieć, o co mi chodzi...
Chłopak tylko skinął głową.
-Więc teraz ci wszystko opowiem.
Usadowiłam się wygodniej i spojrzałam na poszarzałe już niebo.
 
*3 lata wcześniej*

- Wiedziałam, że coś ukrywasz- zaśmiałam się, patrząc na Sashe- Pamiętam, jak ja miałam pierwszego chłopaka.
Spojrzałam za okno. Śnieg pięknie sypał. Idealny styczniowy wieczór.
-To był Derek, prawda?- spytała mnie mama, uśmiechając się, a ja przytaknęłam.
-Głąb. Nigdy więcej takiego chłopaka. Teraz będę uważniej dobierać.
-Dziecko, miałaś wtedy dziesięć lat.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam na sofie obok mojej siostry. Lubiłam te babskie wieczory. Herbata, ciastka i rozmowy do późnej nocy. Tata i Drew na meczu, a później pewnie pójdą na spotkanie z kolegami taty. Cieszyłam się, że mam tak zgraną rodzinę. Mało kto miał takie szczęście. Dwa lata młodsza siostra, trzy lata starszy brat. Jak dobrze, że byłam tą środkową. Ani nie musiałam za wiele robić, ani nie miałam wielu ograniczeń.
-Oglądamy jakiś film?- zaproponowała mama.
-Jasne, czemu nie!- ucieszyłam się i ruszyłam w stronę półki z płytami, ale w połowie drogi zatrzymał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
-Tato? Co tak wcześnie?- dałam mu buziaka w policzek i już chciałam rzucić się na Drew, ale nie miałam na kogo.
-Gdzie Drew?- spytałam.
-Został u Mike'a- powiedział tata, rzucając klucze na komodę i ściągając kurtkę- Chyba na noc.
-A, w porządku- uśmiechnęłam się- Oglądasz z nami film?
-Przepraszam, nie mam ochoty. Pójdę się dziś wcześniej położyć, a wy kończcie to, co zaczęłyście.
Skinęłam wyrozumiale głową i z płytą w ręce przykucnęłam przed DVD.
-Coś mi tu nie pasuje- mruknęła moja mama wyraźnie zdenerwowana- Jass, idź zadzwonić do Mike'a, proszę.
Zaczęłam się denerwować. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale posłusznie poszłam na górę do swojego pokoju i wykręciłam numer do najlepszego przyjaciela brata.
-Cześć!- usłyszałam wesoły głos po drugiej stronie.
-Jak tam? Balujecie z Drew?- spytałam równie wesoło.
-Drew? Ale jego u mnie nie ma.
Zamarłam. Przecież tata wyraźnie powiedział...
-Tata mówił, że jest u ciebie.
-Nie, mieliśmy się jutro spotkać. Mówił, że dziś po meczu pewnie wróci zmęczony- stwierdził chłopak.
-Ok, dzięki- wydukałam.
-Daj znać, jak dowiesz się czegokolwiek.
Obiecałam, że dam znać i rzuciłam komórkę na łóżko. Popędziłam na dół.
-Nie ma go u Mike'a!- wydyszałam.
***
- Dzień później stwierdzono zgon- szepnęłam- Dostałyśmy telefon ze szpitala. Taty wtedy nie było w domu. Teraz rozumiesz?
-Ale...- Harry drżał- Jak...on zginął?
-Ojciec pozwolił mu prowadzić samochód w drodze powrotnej. Idiota- prychnęłam.
-Wybacz, ale muszę się z tobą zgodzić.
-"Wybacz"? Ja go nienawidzę! Możesz go obrażać przy mnie tyle razy, ile zechcesz.
Objął mnie czule. Czułam, że dzieli ten ból ze mną. Nikomu tego nie opowiadałam. Nawet Mike'owi, zrobiła to za mnie Sasha. Nie potrafiłam. Ból był nie do wytrzymania.
-Po tym wydarzeniu zaszyłam się w swoim pokoju na blisko dwa tygodnie. Piłam tylko wodę, a jadłam jedynie jabłka. Schudłam osiem kilo. Osiem kilo w czternaście dni! Rozumiesz to?! Nikogo nie wpuszczałam do środka. Nie odbierałam telefonów- Już nie było mi przykro, mówiłam o tym z wściekłością, bo uświadamiałam sobie na nowo, że to wszystko wina ojca- Teraz, za każdym razem, kiedy sobie pomyślę, że już nigdy nie usłyszę jego głosu, tego śmiechu,  że już NIGDY go nie zobaczę, mam ochotę zabić tego, kto mnie spłodził. Nigdy mu nie wybaczę.
-Ciii, już dobrze- odezwał Harry i znów przygarnął mnie do siebie.
-Był moim najlepszym przyjacielem- szepnęłam.
_________
strasznie Was przepraszam, że tak długo nie dodawałam . kompletny brak czasu. ale pomęczyłam się nad tym rozdziałem i mam nadzieję, że się Wam spodoba :) x
Cholernie jestem Wam wdzięczna za ilość wejść, obserwujących i komentarzy. Mam tylko nadzieję, że będzie ta ilość rosła :) x
A rozdział dedykuje wszystkim, którzy ostatnio musieli się zmierzyć z jakąkolwiek "stratą" <3
Love yaa xx

16 komentarzy:

  1. cudowne opowiadanie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz co.. trochę się pogubiłam.. nie rozumiem jak Jess zraniła Niall'a.. nie wyłapałam tego.. szkoda że się nie pożegnali;/
    a co do jej brata to.. współczuję.. też bym go nienawidziła ;< czekam na nn! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne ! ;* jejku pod koniec sie poplakalam.. xx jak ty to robisz ze tak piszesz? xx

    OdpowiedzUsuń
  4. asghjsgasfhashfghhjg ten rozdział jest genialny . boziu Nialla prawie mi zabiłaś ! teraz ono go odpycha ! nie rań mi mojego Horana ! A tak ogólnie rozdział super @CallMeMsHoraan

    OdpowiedzUsuń
  5. :O Szkoda mi Jess :c Ale na jej miejscu również znienawidziłabym ojca ... Rozdział jest świetny i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest wspaniały czekam na następny dodawaj szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. smutny..;/ ale strasznie mi sie podoba...
    czekam na kolejny:)
    tyskaa16
    <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest boski :) Smutny ale boski :D

    OdpowiedzUsuń
  9. omg....ale przykry.
    @causalmonikk

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopisuje 2 komentarz bo ten 1 jest dwuznaczny;p
    Rozdział jak zwykle zajebisty ale przykro mi sie zrobiło bo jest smutny<3333
    @causalmonikk

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany, najpierw dowiaduje się, że postrzelono potem ta historia z ojcem Jasmine. Koszmar;/ Ja nie wiem czy bym sie po czymś takim podniosła.
    Co do Twojego stylu pisania to bardzo mi się podoba. Rzadko mogę znaleźć coś co nie odrzuci mnie po kilku zdaniach a w Twoim wypadku wytrzymałam do końca i chce więcej!
    ~~@TheBiebsSwag1

    Zapraszam do siebie http://cuzthisismydestiny.blog.onet.pl/ i licze na rewanż. Wiem, że onet muli jednak mam nadzieję, że skomentujesz:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Śliczny rozdział <3. chcę jak najwięcej :D
    zapraszam do mnie mam nowego bloga
    up-all-night-thing-about-1d.blogspot.com

    @Karolaxxx1

    OdpowiedzUsuń
  13. To się robi coraz bardziej ciekawe , wreszcie jakieś opowiadanie porusza problemy , a nie tylko zdrada , miłość itd . Także tego , oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział

    +Zapraszam do mnie - http://the-a-team-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń