I.
Słuchaj, czytając: http://www.youtube.com/watch?v=FOjdXSrtUxA
Włóczysz się ulicami Londynu i po raz pierwszy wydaje Ci się on pustym,
małym miastem. Szurasz nogami po, jesiennych, zniszczonych, podeptanych
wcześniej przez ludzi, liściach. Wchodzisz na most. Najchętniej
rzuciłabyś się teraz z niego. Ciągle pytasz samą siebie: "Dlaczego mnie
to spotkało?" Starasz się nie wracać do przeszłości, ale kiepsko Ci to
wychodzi. Każdy zakątek tego miasta kojarzy Ci się z inną chwilą, z
każdym miejscem wiążą się inne wspomnienia. Jednak to wszystko ma coś
wspólnego- Jego. Nawet spokojna tafla Tamizy nocą przypomina Ci kolor
jego oczu. Mimo tego, że w rzeczywistości były zupełnie inne.
Przypominają Ci sposób w jaki na Ciebie patrzył. Wyjątkowo. I znów masz
ochotę zanurzyć się w tej wodzie. Może poczujesz się jak w jego
ramionach. Pozwalasz, aby Twoje łzy dołączyły do tej głębi, znajdującej
się pod mostem. Nie ma go zaledwie tydzień, a Ty czujesz się tak, jakby
minęły lata. Nie potrafisz się przyzwyczaić. Zawsze miałaś go na
codzień, obok. Twoje nogi zaczynają same kierować Cię znów w to samo
miejsce. Jak co wieczór od tych kilku dni. Nie opierasz się, po prostu
idziesz. Zastanawiasz się, jaki on miał w tym cel. Jesteś pewna, że było
inne rozwiązanie. Czujesz w kieszeni wibracje. Wiesz, że to dzwoni ktoś
z rodziny. Martwią się. Szkoda, że dopiero teraz, myślisz i po raz
kolejny ignorujesz połączenie. Docierasz do tej ulicy. Boisz się
spojrzeć w górę, bo wiesz, co zobaczysz. Twoja głowa jednak unosi się
mimowolnie. Zapalone światło w pokoju na poddaszu. Tak, jak zostawiłaś
wczoraj. Tym razem to najpierw przykuwa Twoją uwagę. Przypomina Ci to o
Twojej codziennej obecności w tym pomieszczeniu. Dopiero na drugim
miejscu z kolei spoglądasz na napis. Napis na szybie. Czerwony marker.
-Zawsze będę cię kochał- odczytujesz, a Twój głos załamuje się już przy
drugim wyrazie. Widzisz nawet z dołu niewielkie kropki w okół liter.
Teraz wydają Ci się tak wyraźne zapewne dlatego, że zdajesz sobie sprawę
z tego, że tam są. Niecały tydzień temu ledwie je dostrzegłaś. Dziś
wiesz, że są. Wiesz, że są to krople krwi. Zaschniętej krwi. Jego krwi.
Znów zastanawiasz się, czy zrobił Ci to na złość. Czy specjalnie pomazał
okno krwią? Chciał Cię dobić? Wtedy jeszcze nawet nie domyślasz się,
jak szybko odkryjesz tego sens.
Uśmiechasz się delikatnie po ponownym odczytaniu jego ostatniego zdania i
wchodzisz do środka. W drodze na poddasze zatrzymujesz się na każdym
schodku na chwilę, tak jakby miał to być Twój ostatni schodek, i
rozglądasz w około. Starasz się uwiecznić obraz każdego pomieszczenia w
swojej głowie. Co raz więcej wspomnień.
Pewnie otwierasz Jego drzwi. Całe obklejone Waszymi wspólnymi zdjęciami.
Zdjęciami, które sama tu nakleiłaś zaledwie przed wczoraj. Mijasz cały
pokój i zatrzymujesz się przy oknie. Wędrujesz palcem po każdej literce,
po każdej kropelce krwi. Spoglądasz przez okno. W oddali widzisz swój
dom. Światło w Twoim pokoju jest zapalone. Pewnie szukają jakichś
infomacji. Nie przejmujesz się. Opuszczasz głowę. Zatrzymujesz wzrok na
nożyku. Nożyku, który leży na parapecie jakby nigdy nic. Cały jest
pokryty krwią. Dobrze wiesz, czemu. Dobrze pamiętasz, gdzie się
znajdował i starasz się odciągnąć od tych wspomnień. Sięgasz po niego i
mocno ściskasz w dłoni. Decydujesz się jeszcze raz przejść po pokoju. Na
biurku zauważasz kartkę papieru. Zdaje się, że jej nie czytałaś.
Podchodzisz powoli i otwierasz ją. Nie jest starannie złożona. Poznajesz
te pismo. Twoje oczy przeszywają każdy wyraz z osobna.
"[Twoje Imię], wiesz, że zawsze Cię kochałem, kocham Cię na pewno teraz,
gdy to czytasz i kochać będę. Nie opuściłem Cię z braku tego uczucia.
Zrobiłem to dlatego, że zabardzo Cię kochałem i przynosiłem za dużo
problemów. Tam będę szczęśliwy i wiem, że któregoś dnia i Ty do mnie
dołączysz.
Zawsze kochający,
Harry"
Nie potrafisz powstrzymać łez. Zgniatasz kartkę. Sięgasz po marker i
niewielkimi literami piszesz coś na oknie. Przykucasz obok kaloryfera
pod oknem. Kaloryfera, który również jest naznaczony zaschniętą krwią.
Ściskasz mocniej nożyk i w myślach przywołujesz sobie ostatnie zdanie
listu. "...któregoś dnia i Ty do mnie dołączysz..."
-Nawet nie wiesz, jak prędko- zdobywasz się na cichy szept.
Kiedy powoli unosisz rękę, która trzyma nóż, do góry, nie wiesz, że Twoi
przyjaciele są już ulicę dalej. Idą do Ciebie, bo chcieli Cię odciągnąć
od tego wszystkiego. Wiedzieli, gdzie Cię znaleźć. Wystarczyłoby
poczekać pięć minut. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że się spóźnią. Ty
jednak decydujesz się zostawić dla nich jedynie przykry widok i marny
napis na szybie:
"Z Nim będę najszczęśliwsza."
kurwa,to jest zajebiste!! nie będę się rozpisywać , ale wiedz,że musisz częściej takie pisać!
OdpowiedzUsuńsabgli