niedziela, 9 grudnia 2012

#13 "Live while we're young"

-Nie podoba mi się to wszystko- mruknęłam do siebie- Za duży stres.
Po raz kolejny podchodzę do szafy i staram się wyciągnąć z niej coś, co mogłabym nazwać "idealnym outfitem na bootcamp w X Factorze". Po co ja się tak trudzę? I tak moja przygoda w tym całym show dzisiaj się skończy. Zrezygnowana padam na łóżko i władam do ucha jedną słuchawkę z mojego iPod'a. Pierwsze nuty "I want to know what love is" zaczynają drażnić moje ucho. Teraz już nie ma odwrotu. Muszę wyjść tam dzisiaj i zaśpiewać. Dla samej siebie, dla Harry'ego. Zastanawiam się tylko, czy rozpłaczę się podczas występu. Tak, jak zawsze, gdy wykonuję ten utwór. Tyle wspomnień...
-Hej!- z rozmyślań wyrywa mnie moja pełna energii siostra, która niczym Harry Potter na swoim Nimbusie 2000 wparowuje do mojego pokoju- Czemu ty jeszcze nie ubrana?
Krzywię się.
-A tak myślałam...ta bielizna powinna się spodobać jury.
-Tak, z pewnością dzięki temu przejdziesz dalej.
Wzdycha i podchodzi do mojej szafy. Sasha to siostra idealna. Co prawda codziennie zdarzy się jakaś sprzeczka, ale to normalne. Jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, po mimo paru znaczących różnic.
-Jass- rozlega się głos mojego taty na dole- Podwieźć was dzisiaj?
-Byłoby fajnie.
Wypuszczam powietrze z płuc na znak ulgi. Przynajmniej nie będziemy musieli z Harrym tłuc się po mieście na trzy godziny przed. Jakby ktoś czytał w moich myślach, właśnie w tym momencie mój iPhone zaczyna wibrować.
Harry: Bądź gotowa za 10 min.
Powiadamiam go o tym, że mój tata nas podwiezie i żeby się nie spieszył.
-Sasha- zaczynam niepewnie- A co jeśli on przejdzie dalej, a ja nie?
-Będziesz go wspierać- wzrusza ramionami, a ja piorunuję ją wzrokiem- No już, skończ dramatyzować- wybucha śmiechem i rzuca we mnie jakimiś rzeczami, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.
Zwykły czarny sweter- myślałam, że oddałam go Grayce. Legginsy galaxy- nigdy w życiu nie ubrałabym ich sama z siebie.
- Do tego ubierzesz swoje czarne workery i na szyi przewiążesz fioletową bandanę.
-Powinnaś zostać projektantką- kręcę głową z niedowierzaniem.
-Prawda?- pyta tak, jakby to było oczywiste- Powiedz o tym rodzicom.
-Załatwione.
Z wielkim uśmiechem opuszcza mój pokój. Schodząc po schodach, rzuca jeszcze:
-Zrobię nam kawę.
Siostra ideał, wspominałam już?

Tłum mniejszy, niż ostatnio. Teraz jest tu selekcja. To "Ci lepsi". Aż trudno mi uwierzyć w to, że ja się tu znajduję.
-Co ja tu robię?- pytam Harry'ego, choć wcale nie chcę. Słowa same wychodzą z moich ust.
-Stoisz w kolejce po marzenia.
Nie odpowiadam, tylko staram się przyswoić tą myśl. Może ma rację? Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło.
-Twoja kolej- nawet nie wiem, kto szepce mi to do ucha. Po prostu jak w transie ruszam po schodach. Nieważne, jak pewny siebie jesteś, stojąc na tej scenie, patrząc na jury i na publiczność, tracisz to wszystko.
-Jasmine Brad?- pyta Nicole, wyczytując z kartki, leżącej przed nią.
-Tak- przez chwilę mam wrażenie, że tracę głos.
-To wspaniale- ręce Simona wędrują do góry- Już nie mogłem się doczekać. Co dla nas przygotowałaś?
Nie mógł się doczekać? Aż tak zapadłam mu w pamięć? Zostawiam sobie jednak te rozmyślania na później, bo przypominam sobie, że zadał mi pytanie.
-I want to know, what love is...
Tylko przytakuje, a ja zapominam o tym, że powinnam podnieść mikrofon do ust i że zaraz mam zacząć śpiewać. Na całe szczęście kieruję głowę w lewo, a tam natykam się na uśmiechniętą twarz Stylesa i kciuki uniesione do góry. Unoszę kąciki ust i moja ręka, w której trzymam mikrofon, automatycznie zbliża się do moich ust.
-I gotta take a little time...
[...]
Wśród publiczności nie ma ani jednej osoby, która by siedziała. Oklaski, wiwat...Nigdy od nikogo nie oczekiwałabym czegoś takiego. Płaczę. A razem ze mną płaczą ludzie, którzy oglądali mój występ. Nicole stoi obok mnie i trzyma mnie za rękę. Simon tylko kręci głową z niedowierzaniem, a Louis klaszcze i klaszcze. Tak, jakby nigdy miał nie skończyć.
-Dziewczyno!- odzywa się w końcu Simon- Pamiętaj. Nieważne, jak twoje życie się potoczy pamiętaj, że masz talent i nie masz prawa go zmarnować.
Jestem w stanie tylko skinąć głową. Oklaskiwanie mojego występu trwa jeszcze chwilkę, ale sama decyduję się w pewnym momencie na zejście ze sceny, bo obawiam się, że emocjonalnie tego nie zniosę. Przy schodach czeka na mnie winowajca całej sytuacji. Duszę go ze szczęścia i pozwalam na to, aby moje łzy zmoczyły jego koszulkę. Nie zważam na to, że teraz jego kolej. Niech te łzy przyniosą mu szczęście. Kiedy publiczność się uspokaja, kopię go w tyłek i lekko pcham do góry.
-I tak cię nie pobiję- szepcze przez ramię, a ja tylko pukam się w głowę.
Ten chłopak śpiewa sto razy lepiej ode mnie. Aż boję się reakcji publiczności po jego występie. Na samym wstępie słyszę:
-Wow, tak głupio mi stawać tu po tak cudownym występie mojej przyjaciółki.
Mam ochotę go wyzwać, ale obawiam się, że ktoś to usłyszy, więc zachowuję te słowa dla siebie. Kiedy z głośników lecą pierwsze nuty "Crying your heart out" jego głowa wędruje w moją stronę. To on przed występem podniósł mnie na duchu. Teraz ja jestem mu coś winna. Podnoszę kciuki do góry i ukazuję swoje zęby. Odwzajemnia uśmiech i zaczyna śpiewać.

-To musiało być przeznaczenie, Harry. To, że znaleźliście się tutaj razem z Jasmine- mówi Simon.
-Przeznaczeniem było to, że się poznali- poprawia go Louis, a ja czuję, że łzy znów spływają po moich policzkach. Nigdy nie wzruszałam się tak szybko. To wszystko zmieniło się, kiedy się poznaliśmy.
Kolejne słowa wybijają mnie z tropu.
-Prosimy na scenę twoją przyjaciółkę.
I znowu te brawa, które potrafią uświadomić ci, do czego tak naprawdę jesteś zdolny. Wbiegam na scenę i wskakuję na Harry'ego jak małpka. Zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko może być interpretowane później, ale na razie nie interesuje mnie to. Ani mnie, ani jego. Najważniejsze jest to, co czujemy w danej chwili. Poza tym robię to, czego nauczyłam się ostatnio. Zachowuję się spontanicznie, bo pierwsza myśl jest najbardziej właściwa.
-Nie chcę się powtarzać- odzywa się Simon- ale chyba muszę. Macie taki talent, jaki ma naprawdę niewiele osób. Jeżeli go zmarnujecie, będzie to wasz największy życiowy błąd.
Czuję, że powinnam tu wtrącić swoje trzy grosze, więc zabieram Harry'emu mikrofon.
-Chciałam tylko powiedzieć, że gdyby nie on, to najprawdopodobniej popełniłabym ten swój życiowy błąd- patrzę na niego z wdzięcznością- Wszystkim wam życzę tak wspaniałego przyjaciela, jakiego mnie udało się znaleźć.
Całuję go w policzek i uciekam, bo wiem, że to jest jego chwila, a mnie nie powinno tam być.

Godziny do ogłoszenia wyników cholernie się dłużą. Nie niecierpliwie się jednak, bo spędzam czas w miłym towarzystwie. Na całe szczęście bootcamp przypadł na lipcową datę, a pogoda tym razem w Londynie nas nie zawiodła, więc kiedy mieliśmy kilka godzin przerwy, spacerowaliśmy po Londynie. Na Arenie mieliśmy się zjawić z powrotem o ósmej wieczorem.
-Dzisiaj dwudziesty trzeci lipca...- zaczęłam, a on już wiedział, co chcę powiedzieć.
-Albo będzie to dzień, który zapamiętamy do końca życia albo za wszelką cenę będziemy starali się o nim zapomnieć.
Przytaknęłam tylko i otworzyłam drzwi do Milkshake City. Wzięliśmy dwa razy truskawkowe shake'i i usiedliśmy w rogu. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy ostatni raz tu byłam i już po chwili pożałowałam, że się za to zabrałam. Mathew. To on miał być tym pierwszym i ostatnim. Te wspólne plany...Teraz mieliśmy być razem w Paryżu. Całe te wakacje miałam być razem z nim w Paryżu...
-Kogo ja widzę!- jeszcze za nim obejrzałam się, żeby zobaczyć, kto nas zauważył, już byłam tej osobie wdzięczna za to, że mnie wyrwała z tych paskudnych rozmyślań.
-Tommo!- prawie, myślałam, że ten okrzyk radości rozerwie Harry'emu płuca. Ja zresztą nie lepsza. Poderwałam się z krzesła, jakby mnie oparzyło i wskoczyłam na niego dokładnie tak, jak na Harry'ego na scenie.
-Dusisz mnie- ledwo wykrztusił.
-Masz problem!- prychnęłam, ale trochę poluzowałam uścisk.
Roześmiał się i dał mi buziaka w policzek. Zeskoczyłam z niego i pozwoliłam mu przywitać się ze swoim chłopakiem. Oczywiście nie obdarzyli się żadną czułością. Ograniczyli się do porządnego uścisku. Wspólnie ustaliśmy się, że póki co nie będziemy tego ujawniać. Szczególnie biorąc pod uwagę nasz udział w X factorze.
-Co tu robisz?- zagadnęłam, kiedy usiedliśmy znów przy stole.
-Nie wiem, czy wiecie- zaczął, podkradając Harry'emu shake'a, ale dzisiaj na Wembley Arena jest bootcamp...
Nie do końca zrozumiałam i Harry najwyraźniej też, bo zapytał:
-Przyjechałeś dla nas na widownię? Czemu nic nie powiedziałeś?
Tomlinson parsknął śmiechem.
-Nie głupki, ja też potrafię śpiewać.
-O MÓJ BOŻE! TY TEŻ?!- tym razem to chyba oni zaczęli się obawiać, czy ten okrzyk nie rozerwie mojej klatki piersiowej. Tommo tylko przytaknął z uśmiechem.
-Jak wam poszło?
Zrelacjonowaliśmy mu w skrócie nasze występy, a on nam swój. Ten dzień stał się jeszcze lepszy. Skoro ja się tak cieszyłam, co musiał czuć Harry? Razem ze swoim chłopakiem w jednym show? A co jeśli dojdzie do rywalizacji? Nikt z nas wtedy nie wiedział, że sprawy potoczą się zupełnie inaczej.

-Nie zacznę, dopóki tego nie powiem- odezwał się Simon, kiedy razem z resztą uczestniczek po godzinie ósmej stałam na scenie. Moje nogi były jak z waty. Ledwo co je czułam.
-To, co dzisiaj działo się na tej scenie jest nie do opisania. W naszym kraju jest tylu uzdolnionych ludzi, że to aż wstyd nie pozwolić tym talentom nadal się rozwijać. Niestety, są zasady, których musimy się trzymać...
W tamtej chwili czułam się tak, jakby mówili o mnie. Jakbym to ja była tym wspaniałym talentem, ale nie było dla mnie jednak miejsca w tym programie. Wiedziałam, że gdyby nagle nastąpiły jakieś nieoczekiwane zmiany i chcieliby na przykład dogrywki, mikrofon wypadłby mi z rąk, nie zaśpiewałabym.
Nicole, Simon i Louis po kolei zaczęli wyznaczać dziewczyny, które już niedługo miały się pokazać w domu jurorów. W końcu zostały dwa miejsca, a na scenie stała jeszcze masa dziewczyn. Chciałam być na miejscu tych, które już z niej zeszły, które były już pewne. Chciałam.
-Jako kolejna, dalej przechodzi...- zaczął Simon, po czym rozpoczął obserwowanie każdej z nas- Rebecca Ferguson.
Automatycznie kolana się pode mną ugięły i schowałam twarz w dłoniach. Byłam pewna, że to już koniec. Już nie będę miała szansy pokazania się takiej publiczności.
-Zostało ostatnie miejsce- usłyszałam głos Nicole. Nie chciałam tego słyszeć. Miałam ochotę wybiec stamtąd i już nigdy nie wracać.
-Ostatnie miejsce zostawiliśmy dla kogoś wyjątkowego- dodał Louis.
-Jasmine proszę cię, wstań. Chyba nie będziesz wychodzić stąd na czworaka- nie spojrzałam w górę, ale potrafiłam sobie wyobrazić teraz skrzywioną minę Simona.
-Och, Simon- teraz wyobraziłam sobie uśmiech Nicole- Jestem pewna, że kiedy usłyszy wyniki, opuści tą salę zupełnie inna Jasmine.
Automatycznie podniosłam głowę, a za moją głową podążyła reszta ciała.
-Tak Jasmine- kontynuowała Nicole- To ostatnie miejsce zajmuje nie kto inny...
-Jak ty!- krzyknął Simon i całe jury zaczęło mi bić brawo. Po chwili dołączyła się do nich reszta uczestników. Każdy zaczął mnie przytulać, składać gratulacje i mówić, że na to zasłużyłam. Może to głupie, ale czułam się tak, jakbym właśnie wygrała. Bo wygrałam. Jeszcze parę miesięcy temu przez myśl nie przeszłoby mi, żeby wziąć w tym wszystkim udział. Ale wtedy nie znałam Harry'ego...

Nie całe pół godziny później moja miłość do jury, które otworzyło mi drogę do marzeń zaczęło się przemieniać w nienawiść. Moja koszulka na ramieniu była przesiąknięta od łez. A w zasadzie na obydwóch ramionach.
-Chłopaki- z jednej strony pocierałam plecy Harry'ego, a z drugiej Louisa- Jeśli chcecie, ja też zrezygnuje...
Byłam w stanie to zrobić. To miała być wspólna przygoda. Nawet jeżeli miałoby to się wiązać z rywalizacją. Mieliśmy siedzieć w tym razem. Od początku do końca.
-Nie bądź głupia, spełniaj swoje marzenia- Harry podniósł głowę.
-On ma rację- dołączył się Louis- Będziemy cię w tym wspierać. Tak jakbyśmy brali w tym udział wszyscy razem.
Powoli skinęłam głową.
-Skoro tak chcecie...
Usiedliśmy pod ścianą w ciszy. Wyciągnęłam z torby kanapki i dałam im po jednej. Nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęły. Zjedli je w samą porę, bo kiedy Harry przełknął ostatni kawałek podszedł do nas organizator.
-Jesteście proszeni na scenę- powiedział.
W pierwszej chwili chciałam spytać: "Co żeście przeskrobali?", ale wiedziałam, że to nieodpowiedni moment na żarty. Pchnęłam ich więc lekko w odpowiednią stronę.
-Ty możesz poczekać za kulisami- uśmiechnął się do mnie organizator.
Skinęłam głową i powędrowałam za nimi. Na scenie czekało jeszcze trzech innych chłopaków. Nie miałam pojęcia, kim są. Chociaż...Ten jeden...
-Niall?- wyrwało mi się, za nim zdążyłam pomyśleć. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Ten blondyn miał rację. Pisane nam było się jeszcze spotkać. Miał rację...
Po chwili skupiłam się na słowach, które zaczęły wypływać z ust Simona.
-Harry, Louis, Niall, Liam i Zayn...- odezwał się. A więc tamtych dwóch to Liam i Zayn- Cała wasza piątka ma tak niesamowite głosy, których niejedna osoba mogłaby wam pozazdrościć. Wiecie jednak, że uczestników jest sporo i musieliśmy dokonać takiej, a nie innej selekcji...
To tylko tyle? Zawołał ich na scenę po to, aby ich jeszcze bardziej dobić? Znów zaczęłam się wściekać.
-Jednak po namowie z Nicole i Louisem postanowiliśmy coś zmienić- dodał.
Będzie dogrywka? Zaśpiewają jeszcze raz? Nie słyszałam głosu pozostałych, ale jestem pewna, że jeśli tak, to Harry wygra.
-Zdecydowaliśmy waszą piątkę...-Simon uśmiechnął się triumfująco- połączyć w grupę o nazwie One Direction.
To, co po chwili działo się na scenie było nie do opisania. Dzikie piski, skoki, uściski, łzy, uśmiechy. Nie wiem, czy on o tym wiedział, ale właśnie otworzył tym pięciu dzieciakom drogę do marzeń.
Moja głowa mimowolnie powędrowała na mój zegarek i tak, jak przeważnie najpierw sprawdzam godzinę, tym razem jakby chciałam się upewnić daty.
-Dwudziesty trzeci lipca, dwa tysiące dziesiąty rok- szepnęłam do siebie, a po chwili przeniosłam wzrok na wskazówki- Ósma dwadzieścia dwa...Powitajmy One Direction.
_________________________
O matko, skończyłam! Siedzę nad tym dobre 3 godziny. Nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. Proszę, powiedzcie, że wam się podoba. Napiszcie to w komentarzu ! Wróciłam do pisania, bo cholernie zmotywowała mnie liczba obserwatorów. No i zima. Mój Directionizm się powiększył, bo to właśnie rok temu w zimie dołączyłam do #1DFamily :)
Obiecuję kontynuować tego bloga, tylko proszę, zostawcie tu coś po sobie.
Love ya xx
@xNIALLANATOR

* troszkę pozmieniałam zasady tego programu, ale tak mi się lepiej pisało :) jeśli się nie spodobało, to przepraszam.




4 komentarze:

  1. nawet nie wiesz, jak bardzo cieszę się, że zaczęłaś znowu pisać to opowiadanie :) pamiętaj, że jesteś niesamowita, tak samo jak ta historia

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo się ciesze że w końcu dodałaś nowy rozdział :) Bardzo lubię twoje opowiadanie i brakowało mi go ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo jak super! już zdążyłam zapomnieć o tym opowiadaniu, dobrze że mnie poinformowałaś ;) świetny rozdział, bardzo mi się podoba i mam nadzieję że będziesz częściej coś wrzucać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne! czekam na next!
    @craazygirl1D ♥

    OdpowiedzUsuń