niedziela, 13 stycznia 2013

#17 "She's not afraid of..."

Wszystko wróciło z taką łatwością. Nie mogłam uwierzyć, że wciąż potrafię to robić tak, jak kiedyś. Gdy skończyłam, podniosłam kartkę do góry i spojrzałam na swoje dzieło. Granatowa sukienka bez rękawów z baskinką udekorowaną złotymi ćwiekami. Idealnie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyciągnęłam z teczki z szuflady moje stare projekty. Głównie sukienki, kombinezony, ale także takie outfity, jak koszula plus spodnie z wyższym stanem, czy zwykły t-shirt z ciekawym nadrukiem, a do tego boyfriendy. Na ścisłość można było tam znaleźć wszystko. Odłożyłam plik kartek na brzeg i dokończyłam jajecznicę.
-Jass, masz gościa!- krzyknęła moja mama z dołu w chwili, gdy wkładałam do ust ostatni widelec. Nie zdążyłam nic odkrzyknąć, bo już otworzyły się drzwi. Obróciłam się na krześle.
-Hej- Niall uśmiechnął się uroczo- Przeszkadzam?
Pokręciłam tylko głową, bo buzię miałam jeszcze pełną jedzenia i wskazałam mu łóżko.
-Co się stało, że wczoraj tak wcześnie wyszłaś?- spytał, kiedy rozłożył się na moim łóżku.
-Nic takiego- machnęłam ręką, sprzątając szybko z biurka. Nie odpowiedział, bo zdawał sobie sprawę z tego, że kłamię. Westchnęłam.
-Harry zapoznał mnie ze swoim kolegą...
Niall chyba nie do końca zrozumiał, o co chodzi, bo przez dobre kilka sekund się nie odezwał.
-Przystawiał się do ciebie?- zapytał w końcu. Gdy zareagowałam śmiechem, podniósł się i podszedł do balkonu. Otworzył drzwi i stanął w przejściu.
-Więc o co chodzi?
Kiedy zaczęłam mówić, przysiadł na progu balkonu i słuchał uważnie. Nie przerwał ani na chwilę. Czekał, aż skończę. Był w tym bardzo podobny do Harry'ego.
-Pamiętasz, co ci powiedziałem dwa dni temu?
Powiedziałeś mi tamtego dnia takie rzeczy, że ciężko o nich zapomnieć, miałam na końcu języka, ale powstrzymałam się i tylko kiwnęłam głową. Mówił o radzie dotyczącej tego, że mam być sobą.
-To świetnie. W takim razie czego więcej ci potrzeba? Masz talent, wiesz, że ci to bardzo dobrze wychodzi, a spotkanie z tym facetem powinno być dla ciebie tylko znakiem- skwitował.
-Myślisz?
Skinął tylko głową i uśmiechnął się szczerze.
-W zasadzie to nie śpię od kilku godzin i...- wyciągnęłam z teczki mój dzisiejszy projekt i podałam mu go.
-Głupia jesteś- mruknął- Jak mogłaś przestać się tym zajmować?
Zaśmiałam się i przysiadłam obok niego. Przyjemny wiatr zaczął głaskać moje plecy. Siedzieliśmy w ciszy i spoglądaliśmy na moją ścianę pełną zdjęć.
-Chodź, pomożesz mi- klepnęłam go w nogę i wyciągnęłam z szuflady świeżo wydrukowane zdjęcia- Są z wypadu na szczyt Big Bena- powiedziałam i podałam mu część. Wziął ją posłusznie i podszedł do mojej "fotograficznej ściany". Muszę przyznać, że trochę się przeraziłam tego, co na tych zdjęciach się znajdowało, ale ostatecznie postanowiłam, że powiesimy je wszystkie. Szkoda wspomnień.
-Hej, patrz- odezwał się nagle Horan- Robili nam zdjęcia z ukrycia!
Trzymał w ręce nasze wspólne zdjęcie. Ja siedziałam przy murku, a on stał obok. Patrzyliśmy sobie w oczy, rozmawialiśmy. Któryś z chłopaków jest naprawdę niezłym fotografem, bo pięknie uchwycił chwilę. Bałam się tego jednak powiedzieć na głos, więc uśmiechnęłam się tylko.
-To pewnie Harry- dodałam, wracając do roboty.
-Ja tam bym bardziej stawiał na Malika- stwierdził Niall- Chyba pierwszy raz miał w rękach aparat, bo jak tylko go odłożyłaś, to od razu go porwał i praktycznie już się z nim nie rozstawał.
Zaśmiałam się. Może rzeczywiście nie powinien się z nim rozstawać i robić więcej zdjęć, pomyślałam.

Pierwsze wyjście sam za sam z Niallem. Czułam się jakoś inaczej. To nie było to samo, co rozmowa w holu, gdzie kręcili się ludzie, czy nawet rozmowa na górze Big Bena, gdzie chłopcy byli w pobliżu. Teraz szliśmy ramię w ramię. Nikt nie mógł nam przeszkodzić. Pogoda tylko polepszała atmosferę. Ciepły, letni dzień z delikatnym wietrzykiem. To wszystko pomagało mi zapomnieć o dotychczasowych problemach, o tym, że niedługo szkoła, a także X factor. Na chwilę obecną wszystko wyglądało idealnie.
Wstąpiliśmy do jego ulubionej budki z napojami. Zamówił dla nas po dużym soku ze świeżych pomarańczy i skierowaliśmy się do Hyde Parku.
-Nie lubię mojego hotelu- odezwał się nagle Niall- Mają niedobre jedzenie.
Powstrzymałam śmiech i wzięłam łyk soku.
-Nie masz żadnej rodziny w Londynie?- zainteresowałam się- Przecież takie nocowanie w hotelu jest kosztowne.
-Jakbym miał, to bym u nich mieszkał- spojrzał na mnie, jakby to było oczywiste. Ale przecież kto to wie? W rodzinie są różne sytuacje. Mogli się na przykład pokłócić- A jeśli chodzi o utrzymanie, to masz rację- ciągnął- Rozmawiałem z mamą kilka dni temu i wyjeżdżam dwa dni przed końcem wakacji.
- A co z X factorem?- zdziwiłam się- Przecież nie będziesz tu przylatywał ciągle. Zresztą próby i to wszystko...
Wzruszył ramionami.
-Idiotycznie- prychnęłam- Coś musimy wymyślić.
Nie chciał kontynuować tego tematu. Usiadł na ławce przy jeziorze i zaczął spoglądać w przestrzeń. Zajęłam miejsce obok niego i ukradkiem zaczęłam go obserwować. Idealne rysy twarzy i te niebieskie oczy. Byłam zazdrosna o to, czemu się przygląda... Przyłapałam się na tym, że moja ręka delikatnie przesuwa się w jego stronę, ale na szczęście w odpowiednim momencie ją cofnęłam. Dla bezpieczeństwa skierowałam wzrok tam, gdzie on i mocniej ścisnęłam kubek z sokiem.
-Boję się- wyrwało mi się nagle. Nie odezwał się, jak to miał w zwyczaju, tylko czekał, aż będę kontynuować- Tego roku szkolnego. Boję się, że nie dam rady z tym wszystkim. Najzwyczajniej w świecie się boję.
-Że nie dasz rady połączyć szkoły z X factorem?- dopytał dla pewności, a ja tylko skinęłam głową- Nie masz powodów do obaw. Będzie pewnie dużo roboty, ale jesteś zdolna, mądra...Dasz radę.
Westchnęłam.
-Czasem tak mam. Przejmuję się czymś na zapas...
Kątem oka zauważyłam, że się uśmiecha i nim zdążyłam się zorientować, objął mnie ramieniem.
-W takim razie jestem tu od tego, by ci na to nie pozwalać.
Nie powstrzymałam moich kącików ust, które uniosły się do góry. Wtuliłam się w niego mocniej, oparliśmy się o ławkę i w ciszy obserwowaliśmy spokojne jezioro. Pogrążeni w myślach dotyczących nas samych oraz naszej przyszłości.
____
Fajnie się ten rozdział pisało. Mam nadzieję, że wam się to dobrze czytało :) Zostawiajcie opinie poniżej. Dzięki za tyle wejść :) xx
@xNIALLANATOR

niedziela, 6 stycznia 2013

#16 "I just wanna show you off to all of my friends"

-Zamorduję go kiedyś, zamorduję- marudziłam Malikowi, kiedy szliśmy na imprezę do lokatego- Przysięgam, że to zrobię.
-Powtarzasz to od pięciu minut- śmiał się- Jak wy się w ogóle poznaliście?
Uśmiechnęłam się na te wspomnienie. Muszę przyznać, że chętnie wróciłabym do tamtych czasów. Choć na chwilkę. Pobyt tam, przynajmniej końcówka, był trochę jak szkolne kolonie. Pełne zabawy, szaleństwa, beztroski. Kiedy wychodziliśmy nocą poza teren hotelu, czułam się tak, jakbyśmy się wymykali bez wiedzy nauczyciela.
-Nasi ojcowie pracują razem- zaczęłam- Zabrali nas na narty w góry.
Zayn przytaknął powoli.
-Tak od razu się zaprzyjaźniliście?
Zaprzeczyłam.
-Nie dawałam mu nawet szansy na rozmowę na samym początku. Któregoś wieczora wybraliśmy się sami na stok...
-Chwila- chłopak uniósł w górę dłoń, żeby powstrzymać mnie przed dalszym mówieniem- Masz twittera, prawda?
Nie do końca wiedziałam, do czego dąży, ale kiwnęłam głową.
-Miałaś tam dostęp do internetu?
-Pewnie.
Po moim potwierdzeniu Zayn klasnął w ręce i wyciągnął iPhone'a z kieszeni. Starałam się mu zajrzeć przez ramię, ale jego łokieć mi przeszkadzał. W końcu uśmiechnął się do telefonu, kliknął coś jeszcze raz i przekazał mi go.
-O matko...
Patrzyłam właśnie na moją rozmowę z nim. Pisaliśmy razem, kiedy byłam w górach. Doradził mi. Powiedział, że przesadzam i właśnie dlatego postanowiłam wybrać się z Harrym na stok.
-Czyli można powiedzieć, że to wszystko dzięki tobie- kręciłam głową z niedowierzaniem- Kompletnie mi to wypadło z głowy...
Wzruszył ramionami.
-Wiadomo. Jedna z wielu rozmów. Łatwo zapomnieć.
Przytaknęłam. Niesamowite. Ponad pół roku temu wyżaliłam się na jakimś portalu internetowym pierwszej lepszej osobie, a teraz się z nią przyjaźnię. Oddałam mu telefon i nagle wybuchnęłam śmiechem. Prawdę mówiąc, nie wiem, co było w tym śmiesznego. Chociaż może i było? Tak, czy inaczej miałam potrzebę wyśmiania się, a Zayn mi w tym towarzyszył. Wskoczyłam mu na barana i pobiegliśmy w stronę mieszkania Harry'ego.
-Dalej twitterowa przyjaciółko. Lecimy się bawić!- zawołał i zaczął biec po ulicy slalomem.

-No nieźle, czyli wychodzi na to, że znasz ją o wiele dłużej od nas!- zaśmiał się Liam, kiedy opowiedzieliśmy im naszą historię. Uśmiechnęliśmy się tylko i zmieniliśmy temat na inny. Nie dlatego, że nie chcieliśmy o tym rozmawiać. Po prostu po jakimś czasie stało się to zwyczajnie nudne.
-Chyba długo planowałeś tę imprezę- stwierdziłam, rozglądając się po domu. Około trzydziestu osób było tu na pewno.
-Tydzień temu dowiedziałem się, że rodzice wyjeżdżają, a Gemmę wygoniłem do chłopaka- Styles wziął łyk piwa- A właśnie, Jass, jest tu ktoś, kto chce cię poznać.
Zmarszczyłam brwi. Ciekawe komu o mnie naopowiadał, pomyślałam i z cichym westchnięciem, ale także zaciekawieniem na twarzy powędrowałam za nim.
Zaprowadził mnie do kuchni, w której znajdowało się kilka osób, które widziałam na oczy po raz pierwszy. Tyłem do nas, opierał się o stół jakiś chłopak, a raczej mężczyzna. W ręce trzymał szklankę ponczu i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Kiedy jego towarzyszka nas zobaczyła, uśmiechnęła się tylko do niego i opuściła kuchnię. Świetnie, wychodzi na to, że całe spotkanie było już zaplanowane.
-Max- Harry poklepał wysokiego blondyna po ramieniu.
-Harry- chłopak odwzajemnił się tym samym, ale od razu przeniósł wzrok na mnie- Ty musisz być Jass...
-Mine- poprawiłam go- Jas-mine.
Nie znosiłam, gdy ktoś obcy się tak do mnie zwracał. To było zarezerwowane tylko dla rodziny i znajomych. Max zarumienił się i tylko przytaknął. Podał mi rękę. Uścisnęłam jego dłoń.
-Jestem Max, stary kolega Harry'ego.
-A także szef agencji dla modelek- dodał Harry, patrząc na mnie znacząco. Na ich szczęście powiedział to dokładnie w momencie, kiedy zdążyłam już przełknąć to, co znajdowało się w mojej buzi. W innym wypadku, z całą pewnością, płyn znalazłby się na nich.
-Dla...modelek?- powtórzyłam, wpatrując się w przyjaciela, ale on się uśmiechnął i udał, że woła go jakiś znajomy. No pięknie, zostawił mnie sam na samym z jakimś facetem, który zaraz zacznie mi zadawać miliard pytań, gdzie nad odpowiedziami trzeba będzie myśleć.
-Więc Jasmine- zaczął Max- Interesujesz się modą?
-Powiedzmy- przymrużyłam oko. Bałam się rozbudować zdanie. Co jeśli powiem coś niestosownego? Co w moim przypadku zdarza się z resztą dość często.
-Harry wspominał, że masz w domu masę teczek pełnych projektów różnych strojów, kostiumów i tym podobnych- kontynuował.
Co?! Ta małpa grzebała w moich rzeczach? Nigdy w życiu mu o tym nie mówiłam, nic mu nie pokazywałam. W sumie, ostatnimi czasy, starałam się o tym wszystkim zapomnieć po porażce szkolnej, kiedy to niejaka Brigitte pokonała mnie w pokazie mody. Podmieniła moje ubrania i w rezultacie musiałam wyjść na scenę ubrana, może nie dosłownie, ale jak klaun.
-Tak, to prawda. Moda była moją pasją od małego- przyznałam w końcu- Jednak już tego dalej nie robię. Ostatni mój projekt powstał w zeszłe wakacje.
Gdy Max spytał o powód, opowiedziałam mu całą historię. Śmiał się z tego niesamowicie, co wprowadziło mnie w zakłopotanie.
-Zabawne- wykrztusił w końcu- Mnie w twoim wieku przydarzyła się podobna przygoda. Udało mi się jednak odwdzięczyć tej osobie.
Odmruknęłam coś tylko. Dla mnie ani trochę nie było to zabawne.
-W każdym razie chcę ci powiedzieć, że z pewnością nie jest to powód, dla którego powinnaś się poddawać.
-Ja już się poddałam- skwitowałam krótko.

Z imprezy wyszłam jako jedna z pierwszych. Skłamałam, że źle się czuję. Harry zostawił dom pod opieką przyjaciół, co nie sądzę, żeby było dobrym posunięciem i odprowadził mnie. Po drodze starał się dowiedzieć, jak poszła rozmowa z szefem agencji modelek, ale moje odpowiedzi były tak lakoniczne, że w końcu sobie darował. Chciał chyba wejść do środka, jednak zbyłam go szybko wymówką, że koniecznie muszę się położyć. Wiem, że normalnie uparłby się, że posiedzi przy mnie, aż zasnę. Tym razem chyba jednak wyczuł, że nie potrzebuję jego towarzystwa i chcę pobyć sama.
Nie poszłam nawet pod prysznic. Gdy weszłam do domu, wszyscy spali. Udałam się na górę do pokoju i nie zapalając światła, ściągnęłam trampki, top, szorty i w samej bieliźnie weszłam pod kołdrę. Przed zaśnięciem zauważyłam tylko, że jest już po północy.
Obudziłam się wcześnie, skoro świt. Sny, w których stawałam się wielką projektantką, a także i modelką, nie dawały mi spokoju. Dopiero co dostałam się do X factora. Śpiew to też moja pasja. Nie mogę tego tam po prostu rzucić. Jednak...może dałoby się to jakoś pogodzić? Kiedy na moim zegarku wybiła szósta, wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Zimny prysznic ocucił mój umysł i pozwolił spojrzeć na to wszystko racjonalnie. Po orzeźwieniu wmasowałam w całe ciało waniliowy balsam i przebrałam się w dres. Włosy tylko lekko przetarłam ręcznikiem i zostawiłam je rozpuszczone. Całkowicie rozbudzona usiadłam ze skrzyżowanymi nogami przed moją komodą i otworzyłam pierwszą szufladę z dołu. Był tam. Mój pamiętnik. Do niedawna mój największy przyjaciel. Taki sam, jak Grayce. Teraz obydwoje z nich zastąpił mi Harry.
Szukanie odpowiedniego wpisu nie zajęło mi sporo czasu.
"Drogi Pamiętniku!
To koniec. Poddaję się. Dzisiejszy dzień pokazał mi, że  w świecie mody nie ma dla mnie miejsca. Nikt inny, jak sama Brigitte uświadomiła mi to najlepiej, jak się tylko da. Stając się pośmiewiskiem całej szkoły, po powrocie do domu wszystkie moje projekty pochowałam do teczek, a bloga, nie usunęłam, tylko dezaktywowałam. Nie chciałam widzieć tam żadnych głupich komentarzy. Może to wszystko brzmi śmiesznie, ale naprawdę rezygnuję. Stara Jasmine, która jeszcze wczoraj chciała zostać projektantką mody na światową skalę, odeszła."
Czytając te słowa, dokładnie przypomniał mi się tamten dzień. Łzy w oczach, kiedy szłam wybiegiem. Wybiegiem, który w poprzednich latach był dla mnie miejscem, w którym naprawdę mogłam się pokazać. Potrafiłam godzinami ślęczeć przy biurku i projektować. To wszystko minęło i nie wyglądało na to, że wróci. Aż do tego dnia.
Schowałam pamiętnik na miejsce i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Jajecznica z pomidorem z jednego jajka i z porem- idealnie na taki żołądek, jak mój. Zaparzyłam herbaty i z takim prowiantem powędrowałam z powrotem do pokoju. Postawiłam tacę z brzegu biurka, a z szuflady wyciągnęłam dobrze zakopany blok i moje trzy wspaniałe ołówki. Jedną ręką jadłam, a drugą z powrotem zaczęłam tworzyć.
____
Mamy kolejny, co uważacie? :) Chyba wstawiłam tu wątek modowy, bo sama się tym interesuję.
Czekam na komentarze i może jakieś nowe obserwacje? :)
No massive thank u za tyle wejść! Jesteście cudowni :) xx
@xNIALLANATOR