wtorek, 25 grudnia 2012
#15 "Make my dreams come true..."
Leżąc i obserwując gwiazdy, kątem oka dostrzegłam, że ktoś mi się przygląda. Poczułam dziwne mrowienie na całym ciele. Obróciłam głowę w prawo i moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem blondyna. Zaczęłam się zastanawiać, jak długo mi się przyglądał.
-Bałaś się?- zagadnął.
Nie do końca zrozumiałam. Miał na myśli castingi? Zauważył, że nie wyraził się dość jasno, więc dodał:
-Tego pomysłu. Nie uważasz, że to niebezpieczne?
Wzruszyłam ramionami, co musiało dość dziwnie wyglądać w pozycji leżącej. Oczywiście, że się bałam. Włamywanie się na szczyt Big Bena w środku nocy? Pomysł dla odważnych. A, co najlepsze, ja się do takich osób nie zaliczałam i zapewne nigdy nie będę. Choć, szczerze mówiąc, zaczynałam się obawiać jaką metamorfozę przejdę pod okiem tych pięciu wariatów.
Podniosłam się i podeszłam do murku. Londyn nocą. Jeszcze piękniejszy, niż zwykle. Niall dołączył do mnie.
-Bałam się- postanowiłam mu w końcu odpowiedzieć- Ale powiedz, ty się nie bałeś?
Patrzył w przestrzeń. Bał się mi spojrzeć w oczy, czy po prostu się zamyślił?
Przytaknął. To mi wystarczyło. Nie oczekiwałam już żadnej odpowiedzi, ale on jednak miał w planach co innego.
-Nie jestem odważny...-zaczął- Ale zawsze ulegam. Boję się odrzucenia.
Nie byłam w szoku. Właśnie na taką osobę mi wyglądał.
-Nie powinieneś. Musisz być sobą Niall.
Nie odpowiedział od razu, po prostu spojrzał mi w oczy.
-Tak jak ty?
Otworzyłam usta, ale nic nie odpowiedziałam. Pierwszy raz odjęło mi przy nim mowę. No, może nie licząc tych momentów, kiedy hipnotyzował mnie swoim spojrzeniem.
-Tak jak ty- odpowiedział za mnie- Widzę w tobie wielką zmianę, Jass.
-Od kiedy?- odpowiedziałam automatycznie.
Zaszczycił mnie spojrzeniem, które, odniosłam wrażenie, było zarezerwowane dla ludzi głupich.
-Od naszego pierwszego spotkania- westchnął- Wtedy byłaś zimna, wredna. Obawiałaś się do kogokolwiek zbliżyć.
Tylko przytaknęłam. Wiedziałam, że miał rację. Jednak tamta Jasmine odeszła i nie wróci. Nie mogłam jej na to pozwolić.
-To dzięki Harry'emu- stwierdziłam po prostu.
-Wiem.
Oczywiście, że wiedział. Każdy głupi mógł to zauważyć. Każdy, kto choć trochę interesował się moim życiem i zauważył moje zbliżenie do tego lokatego typa. Odwróciłam się i usiadłam, opierając się o murek. Zayn miał naprawdę cudowny pomysł, żeby tu się wkraść. Bradford boy. Zaśmiałam się na wspomnienie tych dwóch słów, jakimi określił go Louis. Tak czy inaczej: idealne miejsce na rozmyślania.
-Niall?- nagle przybyło mi odwagi. Nie spojrzał na mnie, nie odezwał się, ale wiedziałam, że słucha- Skąd wiedziałeś, że się jeszcze spotkamy?
Chyba nie spodziewał się tego pytania. Widziałam, jak jego oczy się powiększyły. Nie, nie przeraził się. Po prostu był zaskoczony. Jednak odpowiedź miał przygotowaną.
-Czasem, gdy czegoś bardzo pragniesz, to się spełnia- powiedział i odszedł do reszty chłopaków.
Miał przygotowaną odpowiedź, której zupełnie się nie spodziewałam. Poczułam się tak jakby cały mój kręgosłup, łącznie z głową wbił się w murek. Spojrzałam przed siebie. Piątka przyjaciół, która poznała się zupełnie przypadkiem. To wszystko wyglądało na przeznaczenie.
Mój Harry, którego włosy codziennie wyglądały tak, jakby spał w garnku na głowie i tylko loczki wystawały na zewnątrz. Wieczny uśmiech. Ten tak dobrze mi znany, który potrafi poprawić mi humor w mgnieniu oka. Obok Louis z czapką nasuniętą, moim zdaniem, trochę za bardzo na czoło. Bluzka w granatowe paski i czerwone rurki. Głośny śmiech, który mógłby zdradzić naszą obecność, jednak nikogo w tamtej chwili to nie interesowało. Zatrzymałam się na chwilę na tej dwójce. To musiało być przeznaczenie. Para zakochanych trafia do tego samego zespołu. Przypadek? Wątpię. Po chwili rozmyślania o przypadkach i przeznaczeniach w życiu, przenoszę wzrok na niewysokiego bruneta. Ten, który nie potrafi tańczyć, a teraz po jednym piwie wywija lepiej ode mnie. Staram się powstrzymać śmiech, ale nie wytrzymuję, kiedy Liam wskakuje mu na barana. Ta dwójka poznała się już dwa lata wcześniej, gdy obydwaj próbowali sił w X factorze. Byli za młodzi, ale najwidoczniej tak miało być. Mieli wrócić trochę później. Tak, żeby spotkać całą resztę.
No i Niall. Niall Horan, który ponad pół roku temu został prawie zamordowany. Ciarki przechodzą po całym moim ciele na wspomnienie tego dnia. Zastanawiam się, co by się stało, gdyby nie było tam wtedy mnie i Harry'ego. Czy to też było przeznaczenie? Kolejka miała się zatrzymać? Mieliśmy to zobaczyć?
Blondyn czuje moje spojrzenie na sobie, bo na chwilę odwraca wzrok od całej zabawy i patrzy mi w oczy. Po raz kolejny tego dnia. Znów podaje mi odpowiedź.
Tak, to wszystko było zapisane u góry.
-Ciągle nie wierzę w to, że uszło nam to płazem- śmieję się, idąc z Harrym pod rękę. Na zegarku wybija właśnie godzina trzecia nad ranem. Namawiałam ich, żebyśmy doczekali świtu, ale wbili mi do głowy, że to zbyt niebezpieczne- Macie jeszcze piwo?- nachylam się do Louisa, który wcześniej niósł całe zapasy.
Pasiasty kręci głową. Krzywię się. Czuję, że szumi mi w głowie, więc się zatrzymuję.
-Wszystko ok?- jako że idę obok Harry'ego, on pierwszy zauważa, że coś jest nie tak.
Nie odpowiadam mu, tylko przykładam dwa palce do skroni.
-Ktoś za dużo wypił- kpi Tomlinson. Nawet nie mam siły zareagować. Ból głowy robi się co raz silniejszy. Chłopakowi najwidoczniej nie podoba się fakt, że nie wymyśliłam żadnej ciętej riposty, bo już po chwili kuca przy mnie- Chłopaki, ile ona wypiła?
Jak jakieś szmery słyszę ich głosy. Pewnie przeliczają, ile wypił każdy z nich, żeby móc mu odpowiedzieć. Po chwili już wie, bo jego krzyk tak maltretuje mój umysł, że się chwieję.
-CZTERY BUTELKI?- drze się- Jasmine, czyś ty oszalała?
-Daj jej spokój- rozpoznaję głos Harry'ego- Dzisiaj wszyscy zaszaleliśmy. Wypiłeś niewiele mniej.
-Ok, ale ja się jakoś trzymam- chciał się kłócić dalej.
-Powiedziałem, daj jej spokój- głos Stylesa zrobił się groźniejszy, więc jego chłopak momentalnie ucichł. Lokaty wziął mnie na ręce. W ciszy wracaliśmy do domu. A może po prostu zasnęłam?
-Śniadanie na stole!- ktoś otworzył z hukiem drzwi od mojego pokoju. Naciągnęłam tylko kołdrę mocniej na głowę. Było to bezcelowe, bo wiedziałam, że ktoś i tak zaraz przyjdzie i ściągnie ją ze mnie. Nie przypuszczałabym jednak, że zrobi to taka, a nie inna osoba.
-Jass...Pobudka- ktoś potrząsnął moim ramieniem.
-Nie jestem głodna- wychrypiałam.
Kiedy już myślałam, że mój budzik się poddał, on za to odsłonił rolety i pozwolił by do mojego okna wdarło się słońce.
-Ty idioto!- jęknęłam, ciągle nie wiedząc, kogo obrażam. Usłyszałam kroki na korytarzu. Budzik sobie poszedł. Jednak jak na złość mnie już wcale nie chciało się spać. Powoli podniosłam się i usiadłam po turecku. Przeciągnęłam się i skopałam kołdrę w "nogi" łóżka. Zerknęłam na zegar. Druga po południu? Powoli zaczęłam sobie przypominać co działo się w nocy. Uśmiechnęłam się na te wspomnienia.
-Ból głowy przeszedł?- do pokoju wszedł Harry z tacą pełną jedzenia.
Przytaknęłam, ponownie się uśmiechnęłam i dałam mu buziaka na przywitanie.
-Ty jesteś moim budzikiem?- spytałam, na co on tylko kiwnął głową- Podoba mi się to. Jeżeli mój budzik, ma mi przynosić jedzenie, niech budzi mnie, jak często chce.
Zaśmiał się i przysiadł na brzegu łóżka.
-Wszystko pamiętasz?- zapytał z nutą ironii.
Miałam ochotę potraktować go moim gofrem z dżemem, ale się powstrzymałam. Byłam zbyt głodna.
-Idealnie- odpowiedziałam tylko, udając urażoną. Harry zignorował to i z grymasem na twarzy wstał i otworzył moje drzwi balkonowe.
-Mimo, że jesteś trzeźwa, trochę świeżego powietrza się przyda. Musisz nabrać zapasów na dzisiejszy wieczór.
-Dzisiejszy wieczór?- spytałam z pełną buzią.
-Robię imprezę, nie wspominałem?- spojrzał na mnie znacząco.
No świetnie, szykuje się kolejny skacowany poranek.
__________
Napisany. Dziś przyszła jakaś wena i bez przerwy nastukałam caly rozdział. Jak się podoba? Mogę liczyć na trochę większą ilość komentarzy? :) xx Dziekuję bardzo za ponad 10 tys wyświetleń! xx
No i nie wiem, czy wiecie, zostałam nominowana do Liebster Awards, więc muszę odpowiedzieć na kilka pytań :)
1. Dlaczego lubicie 1D ?
Głównym powodem jest chyba to, że zmienili moje życie. Naprawdę, żeby wszystko wymienić musiałabym się niesamowicie rozpisywać. Po prostu oni dają mi siłę i odkąd ich 'znam', bardziej wierzę w siebie.
2. Która jest wasza ulubiona piosenka z Up All Night i Take Me Home ?
Ciężko wybrać. Mam takie 'sezony' na każdą piosenkę z osobna. Jednak jeśli miałabym wybierać: z #UAN byłoby to "Same mistakes", a z #TMH "Over again"
3. Podobają wam się tatuaże chłopaków ? Nie ? Dlaczego ?
Podobają mi się, a zarazem śmieszą (mam na myśli wieszak Harry'ego np.). Jestem jednak zdania, że każdy z nich ma jakieś znaczenie dla nich i mimo wszystko podobają mi się :)
4. Jakie jest wasze ulubione zwierzę ?
Zdecydowanie pies. Najkochańsze stworzenia na świecie.
5 . Co myślicie o dziewczynach chłopaków ?
Eleanor uwielbiam. Miła, śliczna, sympatyczna, urocza dziewczyna. Nigdy nie hejtowałam.
Danielle? Moja inspiracja. Tancerka, a ja sama tańczę. Poza tym jest śliczna,a uczucie jakim darzy Payne'a jest nie do opisania.
Perrie? Nie słucham Little Mix i nie zacznę z powodu tego, że jest tam dziewczyna Malika. Jednak sama Perrie wydaje się być bardzo sympatyczna i pogodna. Cenię ją za własny styl.
Taylor? Nie wiem, czy się wypowiadać. Nic nie jest potwierdzone. Generalnie nic do niej nie mam.
6. Jak poznałaś 1D ? Kiedy ?
Koniec listopada 2011 rok. Siedziałam na bestach i wysłałam koleżance besta z nimi, nie mając pojęcia, że to zespół i spytałam "który najbardziej Ci się podoba?" a ona na to "Słuchasz ich?". No i tak to się zaczęło.
7. Gdzie chciałybyście zamieszkać ?
Ciągnie mnie do Wielkiej Brytanii, ale tak naprawdę to nie wiem. Chciałabym studiować w Anglii, ale gdzie zamieszkać? Ciężko powiedzieć. Albo za granicą, a jeżeli w Polsce, to w jednym z tych większych miast.
8. Czego słuchacie oprócz 1D ?
Wszystkiego po trochu. Bruno Mars, Ed Sheeran, The Wanted, The Janoskians, a także Guns n Roses, Linkin Park, Conor Maynard. To są chyba takie zespoły/wykonawcy, gdzie znam wszystkie utwory. Od reszty zawsze coś w ucho wpadnie.
9. Dlaczego piszecie bloga ?
Uwielbiam pisać, odkąd pamiętam. Puszczam wodzę wyobraźni i lecę. Czasem w takich opowiadaniach topię też jakieś własne problemy. Jeśli widzę, że to się komuś podoba, to już w ogóle jestem w siódmym niebie :)
10. Gdzie mieszkacie ?
Gliwice. Górny Śląsk :)
Love yaa xx
@xNIALLANATOR
środa, 12 grudnia 2012
#14 I'll change my mind
Zauważyły mnie. Te oczy, które potrafiły zahipnotyzować chyba każdego. Niebieskie, jak głębia oceanu. Znów poczułam się jak tamtego dnia w hotelowym holu. Z jedną różnicą- teraz nawet nie próbowałam wmówić sobie, że to nic dla mnie nie znaczy. Nie zauważyłam kiedy, a już znajdowałam się w jego ramionach. Nikt nigdy mnie tak nie przytulił. To nie było tak, jak uścisk Harry'ego albo jak mamy, taty, czy nawet dawne uściski Grayce. W tym było coś innego. Coś wyjątkowego. Nie miałam ochoty, ale w końcu się od niego odsunęłam. Chyba po prostu musiałam znów spojrzeć w te oczy.
-Miałeś rację- uśmiechnęłam się, a on tylko skinął głową. Nie mam pojęcia, skąd, ale on naprawdę wiedział, że jeszcze się ze mną spotka. A może to kwestia tego, jak głęboko w to wierzył? Bo w końcu wiara czyni cuda, tak ?
Wreszcie przypomniało mi się, dlaczego tutaj jestem i wydałam z siebie okrzyk radości, po czym wskoczyłam na Harry'ego. Zawtórował mi śmiechem i mocno uścisnął.
-Dawaj mi ją tu!- rozpoznałam głos Lou- Mnie też ktoś musi pogratulować.
Pokręciłam głową ze śmiechem i odczepiłam się od Harry'ego.
Na ich twarzach gościły takie uśmiechy, które same w sobie wystarczyłyby, jestem pewna, do poprawienia humoru. Zayn i Liam wydawali się być bardzo sympatyczni. Może to zabrzmi śmiesznie, ale już w tamtym momencie wydawało mi się, że ta piątka idealnie do siebie pasuje.
Został dwutygodniowy odpoczynek i szkoła. Szkoła plus X factor? Zapowiadało się ciekawie i pracowicie dlatego postanowiliśmy wykorzystać te kilkanaście dni jak najlepiej.
Spojrzałam na zegarek. Północ. Czas się zbierać. Rodzice mnie zabiją, jak się dowiedzą- to pewne, pomyślałam. Ale w końcu są wakacje, a ja nie jestem już dzieckiem. Wszystko przygotowałam wcześniej. Zarzuciłam tylko na ramię torbę i po cichu wydostałam się z pokoju. Rodzice chrapali tak głośno, że nie wiedząc o tym zagłuszali moje kroki. A Sasha, jak sądziłam, oglądała pewnie po raz kolejny jakieś romansidło. Trampki czekały na mnie przy drzwiach. Nie zawiązując ich, ubrałam je i wybiegłam z domu.
Czekali na mnie przy bramie. Louis, Harry, Niall, Zayn i Liam. Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę był fakt, że ta pierwsza dwójka trzymała się za ręce. Spojrzałam na nich wymownie. To miała być tajemnica.
-Wiedzą- odezwał się Harry, delikatnie się uśmiechając. W porządku. Będzie im przynajmniej choć trochę łatwiej. Kiedyś to i tak ujawnią. Jak skończy się X factor i nie będzie już w okół nich takiego szumu. Ale to kiedyś...
-Masz wszystko?- zagadnął mnie Zayn.
-Co masz konkretnie na myśli?
-Jedzenie!- ręce Nialla wystrzeliły do góry, jakby to było oczywiste. Wybuchnęliśmy śmiechem, a ja wyciągnęłam z torby paczkę ciasteczek i wręczyłam mu ją.
-Co ty się odchudzasz?- skrzywił się- Tak sama z siebie oddajesz mi ciastka?
Louis poklepał go po ramieniu.
-Stary, my wiemy, że ty byś tak nie zrobił, ale ta dziewczyna nazywa się Jasmine Brad, a nie Niall Horan.
-Całe szczęście- mruknęłam pod nosem, co wywołało zabawną minę u blondyna.
-Nie chciałabyś być mną?- oburzył się, a ja pokręciłam głową.
-Nie, wolę się z tobą przyjaźnić.
Udało mi się zamknąć mu buzię. A raczej udało się to ciastkom, a nie mnie, ale wolałam zostać przy tej pierwszej opcji.
________________
Taki bardzo króciutki rozdział, ale chciałam coś dodać już, żeby znów pojawiło się tu tyle czytających :)
Jak myślicie, co mają w planach tej nocy ? ;>
Zapraszam do sondy po prawej i bardzo proszę o komentarze. To daje motywację :)
Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach, napiszcie mi na twittera. Robię nową listę :)
@xNIALLANATOR
niedziela, 9 grudnia 2012
#13 "Live while we're young"
-Nie podoba mi się to wszystko- mruknęłam do siebie- Za duży stres.
Po raz kolejny podchodzę do szafy i staram się wyciągnąć z niej coś, co mogłabym nazwać "idealnym outfitem na bootcamp w X Factorze". Po co ja się tak trudzę? I tak moja przygoda w tym całym show dzisiaj się skończy. Zrezygnowana padam na łóżko i władam do ucha jedną słuchawkę z mojego iPod'a. Pierwsze nuty "I want to know what love is" zaczynają drażnić moje ucho. Teraz już nie ma odwrotu. Muszę wyjść tam dzisiaj i zaśpiewać. Dla samej siebie, dla Harry'ego. Zastanawiam się tylko, czy rozpłaczę się podczas występu. Tak, jak zawsze, gdy wykonuję ten utwór. Tyle wspomnień...
-Hej!- z rozmyślań wyrywa mnie moja pełna energii siostra, która niczym Harry Potter na swoim Nimbusie 2000 wparowuje do mojego pokoju- Czemu ty jeszcze nie ubrana?
Krzywię się.
-A tak myślałam...ta bielizna powinna się spodobać jury.
-Tak, z pewnością dzięki temu przejdziesz dalej.
Wzdycha i podchodzi do mojej szafy. Sasha to siostra idealna. Co prawda codziennie zdarzy się jakaś sprzeczka, ale to normalne. Jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, po mimo paru znaczących różnic.
-Jass- rozlega się głos mojego taty na dole- Podwieźć was dzisiaj?
-Byłoby fajnie.
Wypuszczam powietrze z płuc na znak ulgi. Przynajmniej nie będziemy musieli z Harrym tłuc się po mieście na trzy godziny przed. Jakby ktoś czytał w moich myślach, właśnie w tym momencie mój iPhone zaczyna wibrować.
Harry: Bądź gotowa za 10 min.
Powiadamiam go o tym, że mój tata nas podwiezie i żeby się nie spieszył.
-Sasha- zaczynam niepewnie- A co jeśli on przejdzie dalej, a ja nie?
-Będziesz go wspierać- wzrusza ramionami, a ja piorunuję ją wzrokiem- No już, skończ dramatyzować- wybucha śmiechem i rzuca we mnie jakimiś rzeczami, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.
Zwykły czarny sweter- myślałam, że oddałam go Grayce. Legginsy galaxy- nigdy w życiu nie ubrałabym ich sama z siebie.
- Do tego ubierzesz swoje czarne workery i na szyi przewiążesz fioletową bandanę.
-Powinnaś zostać projektantką- kręcę głową z niedowierzaniem.
-Prawda?- pyta tak, jakby to było oczywiste- Powiedz o tym rodzicom.
-Załatwione.
Z wielkim uśmiechem opuszcza mój pokój. Schodząc po schodach, rzuca jeszcze:
-Zrobię nam kawę.
Siostra ideał, wspominałam już?
Tłum mniejszy, niż ostatnio. Teraz jest tu selekcja. To "Ci lepsi". Aż trudno mi uwierzyć w to, że ja się tu znajduję.
-Co ja tu robię?- pytam Harry'ego, choć wcale nie chcę. Słowa same wychodzą z moich ust.
-Stoisz w kolejce po marzenia.
Nie odpowiadam, tylko staram się przyswoić tą myśl. Może ma rację? Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło.
-Twoja kolej- nawet nie wiem, kto szepce mi to do ucha. Po prostu jak w transie ruszam po schodach. Nieważne, jak pewny siebie jesteś, stojąc na tej scenie, patrząc na jury i na publiczność, tracisz to wszystko.
-Jasmine Brad?- pyta Nicole, wyczytując z kartki, leżącej przed nią.
-Tak- przez chwilę mam wrażenie, że tracę głos.
-To wspaniale- ręce Simona wędrują do góry- Już nie mogłem się doczekać. Co dla nas przygotowałaś?
Nie mógł się doczekać? Aż tak zapadłam mu w pamięć? Zostawiam sobie jednak te rozmyślania na później, bo przypominam sobie, że zadał mi pytanie.
-I want to know, what love is...
Tylko przytakuje, a ja zapominam o tym, że powinnam podnieść mikrofon do ust i że zaraz mam zacząć śpiewać. Na całe szczęście kieruję głowę w lewo, a tam natykam się na uśmiechniętą twarz Stylesa i kciuki uniesione do góry. Unoszę kąciki ust i moja ręka, w której trzymam mikrofon, automatycznie zbliża się do moich ust.
-I gotta take a little time...
[...]
Wśród publiczności nie ma ani jednej osoby, która by siedziała. Oklaski, wiwat...Nigdy od nikogo nie oczekiwałabym czegoś takiego. Płaczę. A razem ze mną płaczą ludzie, którzy oglądali mój występ. Nicole stoi obok mnie i trzyma mnie za rękę. Simon tylko kręci głową z niedowierzaniem, a Louis klaszcze i klaszcze. Tak, jakby nigdy miał nie skończyć.
-Dziewczyno!- odzywa się w końcu Simon- Pamiętaj. Nieważne, jak twoje życie się potoczy pamiętaj, że masz talent i nie masz prawa go zmarnować.
Jestem w stanie tylko skinąć głową. Oklaskiwanie mojego występu trwa jeszcze chwilkę, ale sama decyduję się w pewnym momencie na zejście ze sceny, bo obawiam się, że emocjonalnie tego nie zniosę. Przy schodach czeka na mnie winowajca całej sytuacji. Duszę go ze szczęścia i pozwalam na to, aby moje łzy zmoczyły jego koszulkę. Nie zważam na to, że teraz jego kolej. Niech te łzy przyniosą mu szczęście. Kiedy publiczność się uspokaja, kopię go w tyłek i lekko pcham do góry.
-I tak cię nie pobiję- szepcze przez ramię, a ja tylko pukam się w głowę.
Ten chłopak śpiewa sto razy lepiej ode mnie. Aż boję się reakcji publiczności po jego występie. Na samym wstępie słyszę:
-Wow, tak głupio mi stawać tu po tak cudownym występie mojej przyjaciółki.
Mam ochotę go wyzwać, ale obawiam się, że ktoś to usłyszy, więc zachowuję te słowa dla siebie. Kiedy z głośników lecą pierwsze nuty "Crying your heart out" jego głowa wędruje w moją stronę. To on przed występem podniósł mnie na duchu. Teraz ja jestem mu coś winna. Podnoszę kciuki do góry i ukazuję swoje zęby. Odwzajemnia uśmiech i zaczyna śpiewać.
-To musiało być przeznaczenie, Harry. To, że znaleźliście się tutaj razem z Jasmine- mówi Simon.
-Przeznaczeniem było to, że się poznali- poprawia go Louis, a ja czuję, że łzy znów spływają po moich policzkach. Nigdy nie wzruszałam się tak szybko. To wszystko zmieniło się, kiedy się poznaliśmy.
Kolejne słowa wybijają mnie z tropu.
-Prosimy na scenę twoją przyjaciółkę.
I znowu te brawa, które potrafią uświadomić ci, do czego tak naprawdę jesteś zdolny. Wbiegam na scenę i wskakuję na Harry'ego jak małpka. Zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko może być interpretowane później, ale na razie nie interesuje mnie to. Ani mnie, ani jego. Najważniejsze jest to, co czujemy w danej chwili. Poza tym robię to, czego nauczyłam się ostatnio. Zachowuję się spontanicznie, bo pierwsza myśl jest najbardziej właściwa.
-Nie chcę się powtarzać- odzywa się Simon- ale chyba muszę. Macie taki talent, jaki ma naprawdę niewiele osób. Jeżeli go zmarnujecie, będzie to wasz największy życiowy błąd.
Czuję, że powinnam tu wtrącić swoje trzy grosze, więc zabieram Harry'emu mikrofon.
-Chciałam tylko powiedzieć, że gdyby nie on, to najprawdopodobniej popełniłabym ten swój życiowy błąd- patrzę na niego z wdzięcznością- Wszystkim wam życzę tak wspaniałego przyjaciela, jakiego mnie udało się znaleźć.
Całuję go w policzek i uciekam, bo wiem, że to jest jego chwila, a mnie nie powinno tam być.
Godziny do ogłoszenia wyników cholernie się dłużą. Nie niecierpliwie się jednak, bo spędzam czas w miłym towarzystwie. Na całe szczęście bootcamp przypadł na lipcową datę, a pogoda tym razem w Londynie nas nie zawiodła, więc kiedy mieliśmy kilka godzin przerwy, spacerowaliśmy po Londynie. Na Arenie mieliśmy się zjawić z powrotem o ósmej wieczorem.
-Dzisiaj dwudziesty trzeci lipca...- zaczęłam, a on już wiedział, co chcę powiedzieć.
-Albo będzie to dzień, który zapamiętamy do końca życia albo za wszelką cenę będziemy starali się o nim zapomnieć.
Przytaknęłam tylko i otworzyłam drzwi do Milkshake City. Wzięliśmy dwa razy truskawkowe shake'i i usiedliśmy w rogu. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy ostatni raz tu byłam i już po chwili pożałowałam, że się za to zabrałam. Mathew. To on miał być tym pierwszym i ostatnim. Te wspólne plany...Teraz mieliśmy być razem w Paryżu. Całe te wakacje miałam być razem z nim w Paryżu...
-Kogo ja widzę!- jeszcze za nim obejrzałam się, żeby zobaczyć, kto nas zauważył, już byłam tej osobie wdzięczna za to, że mnie wyrwała z tych paskudnych rozmyślań.
-Tommo!- prawie, myślałam, że ten okrzyk radości rozerwie Harry'emu płuca. Ja zresztą nie lepsza. Poderwałam się z krzesła, jakby mnie oparzyło i wskoczyłam na niego dokładnie tak, jak na Harry'ego na scenie.
-Dusisz mnie- ledwo wykrztusił.
-Masz problem!- prychnęłam, ale trochę poluzowałam uścisk.
Roześmiał się i dał mi buziaka w policzek. Zeskoczyłam z niego i pozwoliłam mu przywitać się ze swoim chłopakiem. Oczywiście nie obdarzyli się żadną czułością. Ograniczyli się do porządnego uścisku. Wspólnie ustaliśmy się, że póki co nie będziemy tego ujawniać. Szczególnie biorąc pod uwagę nasz udział w X factorze.
-Co tu robisz?- zagadnęłam, kiedy usiedliśmy znów przy stole.
-Nie wiem, czy wiecie- zaczął, podkradając Harry'emu shake'a, ale dzisiaj na Wembley Arena jest bootcamp...
Nie do końca zrozumiałam i Harry najwyraźniej też, bo zapytał:
-Przyjechałeś dla nas na widownię? Czemu nic nie powiedziałeś?
Tomlinson parsknął śmiechem.
-Nie głupki, ja też potrafię śpiewać.
-O MÓJ BOŻE! TY TEŻ?!- tym razem to chyba oni zaczęli się obawiać, czy ten okrzyk nie rozerwie mojej klatki piersiowej. Tommo tylko przytaknął z uśmiechem.
-Jak wam poszło?
Zrelacjonowaliśmy mu w skrócie nasze występy, a on nam swój. Ten dzień stał się jeszcze lepszy. Skoro ja się tak cieszyłam, co musiał czuć Harry? Razem ze swoim chłopakiem w jednym show? A co jeśli dojdzie do rywalizacji? Nikt z nas wtedy nie wiedział, że sprawy potoczą się zupełnie inaczej.
-Nie zacznę, dopóki tego nie powiem- odezwał się Simon, kiedy razem z resztą uczestniczek po godzinie ósmej stałam na scenie. Moje nogi były jak z waty. Ledwo co je czułam.
-To, co dzisiaj działo się na tej scenie jest nie do opisania. W naszym kraju jest tylu uzdolnionych ludzi, że to aż wstyd nie pozwolić tym talentom nadal się rozwijać. Niestety, są zasady, których musimy się trzymać...
W tamtej chwili czułam się tak, jakby mówili o mnie. Jakbym to ja była tym wspaniałym talentem, ale nie było dla mnie jednak miejsca w tym programie. Wiedziałam, że gdyby nagle nastąpiły jakieś nieoczekiwane zmiany i chcieliby na przykład dogrywki, mikrofon wypadłby mi z rąk, nie zaśpiewałabym.
Nicole, Simon i Louis po kolei zaczęli wyznaczać dziewczyny, które już niedługo miały się pokazać w domu jurorów. W końcu zostały dwa miejsca, a na scenie stała jeszcze masa dziewczyn. Chciałam być na miejscu tych, które już z niej zeszły, które były już pewne. Chciałam.
-Jako kolejna, dalej przechodzi...- zaczął Simon, po czym rozpoczął obserwowanie każdej z nas- Rebecca Ferguson.
Automatycznie kolana się pode mną ugięły i schowałam twarz w dłoniach. Byłam pewna, że to już koniec. Już nie będę miała szansy pokazania się takiej publiczności.
-Zostało ostatnie miejsce- usłyszałam głos Nicole. Nie chciałam tego słyszeć. Miałam ochotę wybiec stamtąd i już nigdy nie wracać.
-Ostatnie miejsce zostawiliśmy dla kogoś wyjątkowego- dodał Louis.
-Jasmine proszę cię, wstań. Chyba nie będziesz wychodzić stąd na czworaka- nie spojrzałam w górę, ale potrafiłam sobie wyobrazić teraz skrzywioną minę Simona.
-Och, Simon- teraz wyobraziłam sobie uśmiech Nicole- Jestem pewna, że kiedy usłyszy wyniki, opuści tą salę zupełnie inna Jasmine.
Automatycznie podniosłam głowę, a za moją głową podążyła reszta ciała.
-Tak Jasmine- kontynuowała Nicole- To ostatnie miejsce zajmuje nie kto inny...
-Jak ty!- krzyknął Simon i całe jury zaczęło mi bić brawo. Po chwili dołączyła się do nich reszta uczestników. Każdy zaczął mnie przytulać, składać gratulacje i mówić, że na to zasłużyłam. Może to głupie, ale czułam się tak, jakbym właśnie wygrała. Bo wygrałam. Jeszcze parę miesięcy temu przez myśl nie przeszłoby mi, żeby wziąć w tym wszystkim udział. Ale wtedy nie znałam Harry'ego...
Nie całe pół godziny później moja miłość do jury, które otworzyło mi drogę do marzeń zaczęło się przemieniać w nienawiść. Moja koszulka na ramieniu była przesiąknięta od łez. A w zasadzie na obydwóch ramionach.
-Chłopaki- z jednej strony pocierałam plecy Harry'ego, a z drugiej Louisa- Jeśli chcecie, ja też zrezygnuje...
Byłam w stanie to zrobić. To miała być wspólna przygoda. Nawet jeżeli miałoby to się wiązać z rywalizacją. Mieliśmy siedzieć w tym razem. Od początku do końca.
-Nie bądź głupia, spełniaj swoje marzenia- Harry podniósł głowę.
-On ma rację- dołączył się Louis- Będziemy cię w tym wspierać. Tak jakbyśmy brali w tym udział wszyscy razem.
Powoli skinęłam głową.
-Skoro tak chcecie...
Usiedliśmy pod ścianą w ciszy. Wyciągnęłam z torby kanapki i dałam im po jednej. Nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęły. Zjedli je w samą porę, bo kiedy Harry przełknął ostatni kawałek podszedł do nas organizator.
-Jesteście proszeni na scenę- powiedział.
W pierwszej chwili chciałam spytać: "Co żeście przeskrobali?", ale wiedziałam, że to nieodpowiedni moment na żarty. Pchnęłam ich więc lekko w odpowiednią stronę.
-Ty możesz poczekać za kulisami- uśmiechnął się do mnie organizator.
Skinęłam głową i powędrowałam za nimi. Na scenie czekało jeszcze trzech innych chłopaków. Nie miałam pojęcia, kim są. Chociaż...Ten jeden...
-Niall?- wyrwało mi się, za nim zdążyłam pomyśleć. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Ten blondyn miał rację. Pisane nam było się jeszcze spotkać. Miał rację...
Po chwili skupiłam się na słowach, które zaczęły wypływać z ust Simona.
-Harry, Louis, Niall, Liam i Zayn...- odezwał się. A więc tamtych dwóch to Liam i Zayn- Cała wasza piątka ma tak niesamowite głosy, których niejedna osoba mogłaby wam pozazdrościć. Wiecie jednak, że uczestników jest sporo i musieliśmy dokonać takiej, a nie innej selekcji...
To tylko tyle? Zawołał ich na scenę po to, aby ich jeszcze bardziej dobić? Znów zaczęłam się wściekać.
-Jednak po namowie z Nicole i Louisem postanowiliśmy coś zmienić- dodał.
Będzie dogrywka? Zaśpiewają jeszcze raz? Nie słyszałam głosu pozostałych, ale jestem pewna, że jeśli tak, to Harry wygra.
-Zdecydowaliśmy waszą piątkę...-Simon uśmiechnął się triumfująco- połączyć w grupę o nazwie One Direction.
To, co po chwili działo się na scenie było nie do opisania. Dzikie piski, skoki, uściski, łzy, uśmiechy. Nie wiem, czy on o tym wiedział, ale właśnie otworzył tym pięciu dzieciakom drogę do marzeń.
Moja głowa mimowolnie powędrowała na mój zegarek i tak, jak przeważnie najpierw sprawdzam godzinę, tym razem jakby chciałam się upewnić daty.
-Dwudziesty trzeci lipca, dwa tysiące dziesiąty rok- szepnęłam do siebie, a po chwili przeniosłam wzrok na wskazówki- Ósma dwadzieścia dwa...Powitajmy One Direction.
_________________________
O matko, skończyłam! Siedzę nad tym dobre 3 godziny. Nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. Proszę, powiedzcie, że wam się podoba. Napiszcie to w komentarzu ! Wróciłam do pisania, bo cholernie zmotywowała mnie liczba obserwatorów. No i zima. Mój Directionizm się powiększył, bo to właśnie rok temu w zimie dołączyłam do #1DFamily :)
Obiecuję kontynuować tego bloga, tylko proszę, zostawcie tu coś po sobie.
Love ya xx
@xNIALLANATOR
* troszkę pozmieniałam zasady tego programu, ale tak mi się lepiej pisało :) jeśli się nie spodobało, to przepraszam.
Po raz kolejny podchodzę do szafy i staram się wyciągnąć z niej coś, co mogłabym nazwać "idealnym outfitem na bootcamp w X Factorze". Po co ja się tak trudzę? I tak moja przygoda w tym całym show dzisiaj się skończy. Zrezygnowana padam na łóżko i władam do ucha jedną słuchawkę z mojego iPod'a. Pierwsze nuty "I want to know what love is" zaczynają drażnić moje ucho. Teraz już nie ma odwrotu. Muszę wyjść tam dzisiaj i zaśpiewać. Dla samej siebie, dla Harry'ego. Zastanawiam się tylko, czy rozpłaczę się podczas występu. Tak, jak zawsze, gdy wykonuję ten utwór. Tyle wspomnień...
-Hej!- z rozmyślań wyrywa mnie moja pełna energii siostra, która niczym Harry Potter na swoim Nimbusie 2000 wparowuje do mojego pokoju- Czemu ty jeszcze nie ubrana?
Krzywię się.
-A tak myślałam...ta bielizna powinna się spodobać jury.
-Tak, z pewnością dzięki temu przejdziesz dalej.
Wzdycha i podchodzi do mojej szafy. Sasha to siostra idealna. Co prawda codziennie zdarzy się jakaś sprzeczka, ale to normalne. Jesteśmy jak stare dobre małżeństwo, po mimo paru znaczących różnic.
-Jass- rozlega się głos mojego taty na dole- Podwieźć was dzisiaj?
-Byłoby fajnie.
Wypuszczam powietrze z płuc na znak ulgi. Przynajmniej nie będziemy musieli z Harrym tłuc się po mieście na trzy godziny przed. Jakby ktoś czytał w moich myślach, właśnie w tym momencie mój iPhone zaczyna wibrować.
Harry: Bądź gotowa za 10 min.
Powiadamiam go o tym, że mój tata nas podwiezie i żeby się nie spieszył.
-Sasha- zaczynam niepewnie- A co jeśli on przejdzie dalej, a ja nie?
-Będziesz go wspierać- wzrusza ramionami, a ja piorunuję ją wzrokiem- No już, skończ dramatyzować- wybucha śmiechem i rzuca we mnie jakimiś rzeczami, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.
Zwykły czarny sweter- myślałam, że oddałam go Grayce. Legginsy galaxy- nigdy w życiu nie ubrałabym ich sama z siebie.
- Do tego ubierzesz swoje czarne workery i na szyi przewiążesz fioletową bandanę.
-Powinnaś zostać projektantką- kręcę głową z niedowierzaniem.
-Prawda?- pyta tak, jakby to było oczywiste- Powiedz o tym rodzicom.
-Załatwione.
Z wielkim uśmiechem opuszcza mój pokój. Schodząc po schodach, rzuca jeszcze:
-Zrobię nam kawę.
Siostra ideał, wspominałam już?
Tłum mniejszy, niż ostatnio. Teraz jest tu selekcja. To "Ci lepsi". Aż trudno mi uwierzyć w to, że ja się tu znajduję.
-Co ja tu robię?- pytam Harry'ego, choć wcale nie chcę. Słowa same wychodzą z moich ust.
-Stoisz w kolejce po marzenia.
Nie odpowiadam, tylko staram się przyswoić tą myśl. Może ma rację? Lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się czegoś nie zrobiło.
-Twoja kolej- nawet nie wiem, kto szepce mi to do ucha. Po prostu jak w transie ruszam po schodach. Nieważne, jak pewny siebie jesteś, stojąc na tej scenie, patrząc na jury i na publiczność, tracisz to wszystko.
-Jasmine Brad?- pyta Nicole, wyczytując z kartki, leżącej przed nią.
-Tak- przez chwilę mam wrażenie, że tracę głos.
-To wspaniale- ręce Simona wędrują do góry- Już nie mogłem się doczekać. Co dla nas przygotowałaś?
Nie mógł się doczekać? Aż tak zapadłam mu w pamięć? Zostawiam sobie jednak te rozmyślania na później, bo przypominam sobie, że zadał mi pytanie.
-I want to know, what love is...
Tylko przytakuje, a ja zapominam o tym, że powinnam podnieść mikrofon do ust i że zaraz mam zacząć śpiewać. Na całe szczęście kieruję głowę w lewo, a tam natykam się na uśmiechniętą twarz Stylesa i kciuki uniesione do góry. Unoszę kąciki ust i moja ręka, w której trzymam mikrofon, automatycznie zbliża się do moich ust.
-I gotta take a little time...
[...]
Wśród publiczności nie ma ani jednej osoby, która by siedziała. Oklaski, wiwat...Nigdy od nikogo nie oczekiwałabym czegoś takiego. Płaczę. A razem ze mną płaczą ludzie, którzy oglądali mój występ. Nicole stoi obok mnie i trzyma mnie za rękę. Simon tylko kręci głową z niedowierzaniem, a Louis klaszcze i klaszcze. Tak, jakby nigdy miał nie skończyć.
-Dziewczyno!- odzywa się w końcu Simon- Pamiętaj. Nieważne, jak twoje życie się potoczy pamiętaj, że masz talent i nie masz prawa go zmarnować.
Jestem w stanie tylko skinąć głową. Oklaskiwanie mojego występu trwa jeszcze chwilkę, ale sama decyduję się w pewnym momencie na zejście ze sceny, bo obawiam się, że emocjonalnie tego nie zniosę. Przy schodach czeka na mnie winowajca całej sytuacji. Duszę go ze szczęścia i pozwalam na to, aby moje łzy zmoczyły jego koszulkę. Nie zważam na to, że teraz jego kolej. Niech te łzy przyniosą mu szczęście. Kiedy publiczność się uspokaja, kopię go w tyłek i lekko pcham do góry.
-I tak cię nie pobiję- szepcze przez ramię, a ja tylko pukam się w głowę.
Ten chłopak śpiewa sto razy lepiej ode mnie. Aż boję się reakcji publiczności po jego występie. Na samym wstępie słyszę:
-Wow, tak głupio mi stawać tu po tak cudownym występie mojej przyjaciółki.
Mam ochotę go wyzwać, ale obawiam się, że ktoś to usłyszy, więc zachowuję te słowa dla siebie. Kiedy z głośników lecą pierwsze nuty "Crying your heart out" jego głowa wędruje w moją stronę. To on przed występem podniósł mnie na duchu. Teraz ja jestem mu coś winna. Podnoszę kciuki do góry i ukazuję swoje zęby. Odwzajemnia uśmiech i zaczyna śpiewać.
-To musiało być przeznaczenie, Harry. To, że znaleźliście się tutaj razem z Jasmine- mówi Simon.
-Przeznaczeniem było to, że się poznali- poprawia go Louis, a ja czuję, że łzy znów spływają po moich policzkach. Nigdy nie wzruszałam się tak szybko. To wszystko zmieniło się, kiedy się poznaliśmy.
Kolejne słowa wybijają mnie z tropu.
-Prosimy na scenę twoją przyjaciółkę.
I znowu te brawa, które potrafią uświadomić ci, do czego tak naprawdę jesteś zdolny. Wbiegam na scenę i wskakuję na Harry'ego jak małpka. Zdaję sobie sprawę z tego, jak to wszystko może być interpretowane później, ale na razie nie interesuje mnie to. Ani mnie, ani jego. Najważniejsze jest to, co czujemy w danej chwili. Poza tym robię to, czego nauczyłam się ostatnio. Zachowuję się spontanicznie, bo pierwsza myśl jest najbardziej właściwa.
-Nie chcę się powtarzać- odzywa się Simon- ale chyba muszę. Macie taki talent, jaki ma naprawdę niewiele osób. Jeżeli go zmarnujecie, będzie to wasz największy życiowy błąd.
Czuję, że powinnam tu wtrącić swoje trzy grosze, więc zabieram Harry'emu mikrofon.
-Chciałam tylko powiedzieć, że gdyby nie on, to najprawdopodobniej popełniłabym ten swój życiowy błąd- patrzę na niego z wdzięcznością- Wszystkim wam życzę tak wspaniałego przyjaciela, jakiego mnie udało się znaleźć.
Całuję go w policzek i uciekam, bo wiem, że to jest jego chwila, a mnie nie powinno tam być.
Godziny do ogłoszenia wyników cholernie się dłużą. Nie niecierpliwie się jednak, bo spędzam czas w miłym towarzystwie. Na całe szczęście bootcamp przypadł na lipcową datę, a pogoda tym razem w Londynie nas nie zawiodła, więc kiedy mieliśmy kilka godzin przerwy, spacerowaliśmy po Londynie. Na Arenie mieliśmy się zjawić z powrotem o ósmej wieczorem.
-Dzisiaj dwudziesty trzeci lipca...- zaczęłam, a on już wiedział, co chcę powiedzieć.
-Albo będzie to dzień, który zapamiętamy do końca życia albo za wszelką cenę będziemy starali się o nim zapomnieć.
Przytaknęłam tylko i otworzyłam drzwi do Milkshake City. Wzięliśmy dwa razy truskawkowe shake'i i usiedliśmy w rogu. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy ostatni raz tu byłam i już po chwili pożałowałam, że się za to zabrałam. Mathew. To on miał być tym pierwszym i ostatnim. Te wspólne plany...Teraz mieliśmy być razem w Paryżu. Całe te wakacje miałam być razem z nim w Paryżu...
-Kogo ja widzę!- jeszcze za nim obejrzałam się, żeby zobaczyć, kto nas zauważył, już byłam tej osobie wdzięczna za to, że mnie wyrwała z tych paskudnych rozmyślań.
-Tommo!- prawie, myślałam, że ten okrzyk radości rozerwie Harry'emu płuca. Ja zresztą nie lepsza. Poderwałam się z krzesła, jakby mnie oparzyło i wskoczyłam na niego dokładnie tak, jak na Harry'ego na scenie.
-Dusisz mnie- ledwo wykrztusił.
-Masz problem!- prychnęłam, ale trochę poluzowałam uścisk.
Roześmiał się i dał mi buziaka w policzek. Zeskoczyłam z niego i pozwoliłam mu przywitać się ze swoim chłopakiem. Oczywiście nie obdarzyli się żadną czułością. Ograniczyli się do porządnego uścisku. Wspólnie ustaliśmy się, że póki co nie będziemy tego ujawniać. Szczególnie biorąc pod uwagę nasz udział w X factorze.
-Co tu robisz?- zagadnęłam, kiedy usiedliśmy znów przy stole.
-Nie wiem, czy wiecie- zaczął, podkradając Harry'emu shake'a, ale dzisiaj na Wembley Arena jest bootcamp...
Nie do końca zrozumiałam i Harry najwyraźniej też, bo zapytał:
-Przyjechałeś dla nas na widownię? Czemu nic nie powiedziałeś?
Tomlinson parsknął śmiechem.
-Nie głupki, ja też potrafię śpiewać.
-O MÓJ BOŻE! TY TEŻ?!- tym razem to chyba oni zaczęli się obawiać, czy ten okrzyk nie rozerwie mojej klatki piersiowej. Tommo tylko przytaknął z uśmiechem.
-Jak wam poszło?
Zrelacjonowaliśmy mu w skrócie nasze występy, a on nam swój. Ten dzień stał się jeszcze lepszy. Skoro ja się tak cieszyłam, co musiał czuć Harry? Razem ze swoim chłopakiem w jednym show? A co jeśli dojdzie do rywalizacji? Nikt z nas wtedy nie wiedział, że sprawy potoczą się zupełnie inaczej.
-Nie zacznę, dopóki tego nie powiem- odezwał się Simon, kiedy razem z resztą uczestniczek po godzinie ósmej stałam na scenie. Moje nogi były jak z waty. Ledwo co je czułam.
-To, co dzisiaj działo się na tej scenie jest nie do opisania. W naszym kraju jest tylu uzdolnionych ludzi, że to aż wstyd nie pozwolić tym talentom nadal się rozwijać. Niestety, są zasady, których musimy się trzymać...
W tamtej chwili czułam się tak, jakby mówili o mnie. Jakbym to ja była tym wspaniałym talentem, ale nie było dla mnie jednak miejsca w tym programie. Wiedziałam, że gdyby nagle nastąpiły jakieś nieoczekiwane zmiany i chcieliby na przykład dogrywki, mikrofon wypadłby mi z rąk, nie zaśpiewałabym.
Nicole, Simon i Louis po kolei zaczęli wyznaczać dziewczyny, które już niedługo miały się pokazać w domu jurorów. W końcu zostały dwa miejsca, a na scenie stała jeszcze masa dziewczyn. Chciałam być na miejscu tych, które już z niej zeszły, które były już pewne. Chciałam.
-Jako kolejna, dalej przechodzi...- zaczął Simon, po czym rozpoczął obserwowanie każdej z nas- Rebecca Ferguson.
Automatycznie kolana się pode mną ugięły i schowałam twarz w dłoniach. Byłam pewna, że to już koniec. Już nie będę miała szansy pokazania się takiej publiczności.
-Zostało ostatnie miejsce- usłyszałam głos Nicole. Nie chciałam tego słyszeć. Miałam ochotę wybiec stamtąd i już nigdy nie wracać.
-Ostatnie miejsce zostawiliśmy dla kogoś wyjątkowego- dodał Louis.
-Jasmine proszę cię, wstań. Chyba nie będziesz wychodzić stąd na czworaka- nie spojrzałam w górę, ale potrafiłam sobie wyobrazić teraz skrzywioną minę Simona.
-Och, Simon- teraz wyobraziłam sobie uśmiech Nicole- Jestem pewna, że kiedy usłyszy wyniki, opuści tą salę zupełnie inna Jasmine.
Automatycznie podniosłam głowę, a za moją głową podążyła reszta ciała.
-Tak Jasmine- kontynuowała Nicole- To ostatnie miejsce zajmuje nie kto inny...
-Jak ty!- krzyknął Simon i całe jury zaczęło mi bić brawo. Po chwili dołączyła się do nich reszta uczestników. Każdy zaczął mnie przytulać, składać gratulacje i mówić, że na to zasłużyłam. Może to głupie, ale czułam się tak, jakbym właśnie wygrała. Bo wygrałam. Jeszcze parę miesięcy temu przez myśl nie przeszłoby mi, żeby wziąć w tym wszystkim udział. Ale wtedy nie znałam Harry'ego...
Nie całe pół godziny później moja miłość do jury, które otworzyło mi drogę do marzeń zaczęło się przemieniać w nienawiść. Moja koszulka na ramieniu była przesiąknięta od łez. A w zasadzie na obydwóch ramionach.
-Chłopaki- z jednej strony pocierałam plecy Harry'ego, a z drugiej Louisa- Jeśli chcecie, ja też zrezygnuje...
Byłam w stanie to zrobić. To miała być wspólna przygoda. Nawet jeżeli miałoby to się wiązać z rywalizacją. Mieliśmy siedzieć w tym razem. Od początku do końca.
-Nie bądź głupia, spełniaj swoje marzenia- Harry podniósł głowę.
-On ma rację- dołączył się Louis- Będziemy cię w tym wspierać. Tak jakbyśmy brali w tym udział wszyscy razem.
Powoli skinęłam głową.
-Skoro tak chcecie...
Usiedliśmy pod ścianą w ciszy. Wyciągnęłam z torby kanapki i dałam im po jednej. Nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęły. Zjedli je w samą porę, bo kiedy Harry przełknął ostatni kawałek podszedł do nas organizator.
-Jesteście proszeni na scenę- powiedział.
W pierwszej chwili chciałam spytać: "Co żeście przeskrobali?", ale wiedziałam, że to nieodpowiedni moment na żarty. Pchnęłam ich więc lekko w odpowiednią stronę.
-Ty możesz poczekać za kulisami- uśmiechnął się do mnie organizator.
Skinęłam głową i powędrowałam za nimi. Na scenie czekało jeszcze trzech innych chłopaków. Nie miałam pojęcia, kim są. Chociaż...Ten jeden...
-Niall?- wyrwało mi się, za nim zdążyłam pomyśleć. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Ten blondyn miał rację. Pisane nam było się jeszcze spotkać. Miał rację...
Po chwili skupiłam się na słowach, które zaczęły wypływać z ust Simona.
-Harry, Louis, Niall, Liam i Zayn...- odezwał się. A więc tamtych dwóch to Liam i Zayn- Cała wasza piątka ma tak niesamowite głosy, których niejedna osoba mogłaby wam pozazdrościć. Wiecie jednak, że uczestników jest sporo i musieliśmy dokonać takiej, a nie innej selekcji...
To tylko tyle? Zawołał ich na scenę po to, aby ich jeszcze bardziej dobić? Znów zaczęłam się wściekać.
-Jednak po namowie z Nicole i Louisem postanowiliśmy coś zmienić- dodał.
Będzie dogrywka? Zaśpiewają jeszcze raz? Nie słyszałam głosu pozostałych, ale jestem pewna, że jeśli tak, to Harry wygra.
-Zdecydowaliśmy waszą piątkę...-Simon uśmiechnął się triumfująco- połączyć w grupę o nazwie One Direction.
To, co po chwili działo się na scenie było nie do opisania. Dzikie piski, skoki, uściski, łzy, uśmiechy. Nie wiem, czy on o tym wiedział, ale właśnie otworzył tym pięciu dzieciakom drogę do marzeń.
Moja głowa mimowolnie powędrowała na mój zegarek i tak, jak przeważnie najpierw sprawdzam godzinę, tym razem jakby chciałam się upewnić daty.
-Dwudziesty trzeci lipca, dwa tysiące dziesiąty rok- szepnęłam do siebie, a po chwili przeniosłam wzrok na wskazówki- Ósma dwadzieścia dwa...Powitajmy One Direction.
_________________________
O matko, skończyłam! Siedzę nad tym dobre 3 godziny. Nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. Proszę, powiedzcie, że wam się podoba. Napiszcie to w komentarzu ! Wróciłam do pisania, bo cholernie zmotywowała mnie liczba obserwatorów. No i zima. Mój Directionizm się powiększył, bo to właśnie rok temu w zimie dołączyłam do #1DFamily :)
Obiecuję kontynuować tego bloga, tylko proszę, zostawcie tu coś po sobie.
Love ya xx
@xNIALLANATOR
* troszkę pozmieniałam zasady tego programu, ale tak mi się lepiej pisało :) jeśli się nie spodobało, to przepraszam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)